wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 13

Calum siedział w kuchni i spisywał na kartce wszystkie swoje wydatki. Ze skupieniem wypisywał wszelkie punkty przy których dopisana była cena. Uśmiechnął się do siebie, kiedy zobaczył, że zaoszczędził pewną sumę pieniędzy. Więcej pracował i mniej wydawał na siebie, więc zostały mu pieniądze na przyjemności.
-I jak tam twój budżet? –zapytał Ernest widząc uśmiechniętego wnuka.
-Na plusie –uśmiechnął się szeroko i przeczesał palcami swoje włosy. –To wspaniale.
-Na co zamierzasz je wydać? – zapytał mężczyzna. –Oczywiście, nie musisz mi mówić.
-To nie jest żadna tajemnica. Mam zamiar zabrać Rose na wycieczkę – uśmiechnął się podnosząc z miejsca.
-Doprawdy? – mężczyzna spojrzał ze zdziwieniem na wnuka. –To zależy ci na niej?
-Nie –zaprzeczył szybko Calum. W jego głosie jednak nie było już takiej pewności, jak kilka tygodni temu. –To koleżanka.
-Skoro tak mówisz.  Nie będę się z tobą kłócił. To kiedy masz zamiar jechać na tę… Wycieczkę?
-Właściwie to zaraz pojadę do Rose i ją porwę na parę godzin –zaśmiał się Calum.- Jej rodziców nie ma w domu, a jej chłopak… W sumie nie interesuje mnie to.
-Ona ma chłopaka? –zapytał zdziwiony Ernest. Calum tylko westchnął cicho.
-Tak, ma –odpowiedział ze spokojem, jednak w głębi duszy wcale nie był spokojny. –No nic. Wrócę wieczorem.
*
Calum siedział na łóżku Rose i wyczekiwał aż dziewczyna wyjdzie z toalety. Znudzonym wzrokiem wpatrywał się w drzwi łazienki zastanawiając się, jak długo zajmie jej przebranie się. Westchnął cicho i przymknął oczy. Miał wielką nadzieję, że Rosali spodoba się miejsce, w które chłopak ją zabierze i że zapamięta tą podróż na naprawdę długo. Liczył na to, że sam dojazd w to miejsce przebiegnie w miłej atmosferze, jako że będzie on trwał zapewne kilka godzin.
-I jak wyglądam? –zapytała Rosalia, a Calum otworzył oczy. Spojrzał na Rose i robił wszystko, żeby tylko nie dać po sobie poznać jak bardzo zachwycony był jej wyglądem. Opalone już nogi odziane były w krótkie spodenki moro, a górna część jej ciała okryta była białą koszulką na ramiączkach. –Boże, za bardzo odkryłam swoje ciało?
-Nie – powiedział stanowczo Calum i podszedł do niej. Rose nerwowo odgarnęła włosy opadające na jej twarz i uśmiechnęła się niezręcznie. –Wyglądasz ładnie.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą i ominęła Caluma podchodząc do drzwi. Ten zaś stał w miejscu i zastanawiał się, dlaczego tak ciężko przychodzi mu pochwalenie wyglądu dziewczyny, kiedy w rzeczywistości wyglądała olśniewająco.
-Calum, idziesz? – zapytała dziewczyna, a chłopak potrząsnął nieznacznie głową i wyszedł za brunetką z pokoju. Zeszli po szerokich schodach, przy których końcu czekał na nią Norman.
-Więc niech panienka będzie ostrożna –powiedział nerwowym głosem.
-Spokojnie, Normanie –zaśmiała się cicho. –Wszystko będzie w porządku. Możemy iść Calum?
Chłopak skinął głową i ruszył do wyjścia, kiedy zaczepił go Norman.
-Ufam ci, Calum – powiedział poważnie. – Uważaj na nią.
            Jazda samochodem mijała na luźnej rozmowie pomiędzy Calumem i Rose. Poruszane były naprawdę różne tematy, Rose dużo się śmiała, a chłopak jedynie ją obserwował z delikatnym uśmiechem na ustach.
-Czy w radiu leci ta piosenka, którą miałeś na mp4? – zapytała a brunet skinął głową i zrobił głośniej.
-Podoba ci się? –zapytał spuszczając na chwilę wzrok z jezdni kierując go na Rosalię. Ona ochoczo skinęła głową.
-Podobają mi się piosenki, które miałeś tam zgrane. Ostatnio słuchałam ich całą noc.
Calum uśmiechnął się dumnie na to stwierdzenie i ponownie spojrzał na jezdnie. Uchylił w samochodzie okno i oparł na drzwiach łokieć, tym samym prowadząc pojazd jedną ręką. Rose oparła głowę na szybie i przez okulary przeciwsłoneczne obserwowała skupionego bruneta. Przez jej głowę przelatywały przeróżne myśli, które nie powinny się nigdy pojawić. Historia z Calumem ciągnęła się od kilkunastu tygodni i dziewczyna zdążyła nieco poznać bruneta. Był arogancki, bezczelny ale w jego uśmiechu było coś, co nie pozwalało dziewczynie wierzyć w to, że był faktycznie aż tak bardzo zdemoralizowany. Uwielbiała przebywać z nim, rozmawiać, chociaż czasem doprowadzał ją do łez. Po prostu była zafascynowana swoim nieco odmienionym życiem i brunetem, który przez to życie ją prowadzi. Nie podobał jej się fakt, że wcale nie tęskniła za swoim chłopakiem, kiedy ten był w delegacji. Nie podobało jej się to, że nie myślała o nim praktycznie w ogóle. Jej myśli cały czas zaprzątał Calum. To ją przerażało do tego stopnia, że myślała o zerwaniu z nim wszelkich kontaktów, jednak nie mogła tego zrobić. Przerażał ją fakt, że zauroczyła się w chłopaku, z którym nigdy nie mogłaby być. Po pierwsze: jej rodzice by ją zabili. Po drugie: ma ona chłopaka, Olivera. Po trzecie: Calum nic do niej nie czuje. Sam to przyznał jednego dnia, a Rose nie potrafiła wyrzucić z głowy jego słów. Problem w tym, że to była dla niej chyba jedyna przeszkoda.
-Jesteś głodna? – zapytał chłopak obdarzając ją spojrzeniem. –Dlaczego mi się przyglądasz?
Rose dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że przez ostatnie kilkanaście minut nawet na moment nie spuściła wzroku z bruneta.
-Nie – powiedziała speszona i spojrzała przed siebie. Odchrząknęła znacząco i poprawiła swój pas. Calum westchnął cicho i zjechał z autostrady. -Tak w ogóle nie powiedziałeś mi nawet gdzie jedziemy –zauważyła dziewczyna.
-Teraz kierujemy się do KFC, ale nasz główny cel jest nieco dalej. Dowiesz się na miejscu.
Rosalia uśmiechnęła się tylko i przymknęła oczy, kiedy Calum zamawiał jedzenie. Dziwiła się, że jest możliwość zamawiania z samochodu, ale nie chciała wyjść na niedoświadczoną, więc nie skomentowała tego. Po chwili poczuła jak samochód rusza i otworzyła oczy.
-Czemu zaparkowaliśmy na parkingu? – zapytała zdziwiona.
-Zjemy tutaj, co byś nie zwymiotowała –zaśmiał się i podał dziewczynie opakowanie z jedzeniem.
-Co tutaj jest?
-Podejrzewam, że pięć milionów kalorii –parsknął i sam wyciągnął swojego hamburgera.
Rosalia otworzyła opakowanie i wyciągnęła małe opakowanie kurczaków. Przyjrzała im się i wzięła jednego do rąk.
-To mięso jest sprawdzone?
-Zapewniam cię, że tak –odparł Calum. –Inaczej sanepid by zamknął te budę.
-Okej.
Dziewczyna przez kilka sekund wpatrywała się w kawałek mięsa po czym ugryzła je. Stwierdziła, że nie jest ono najgorsze. Po chwili jednak poczuła, jak jej język zaczął ją niemiłosiernie parzyć. Otworzyła szerzej usta i zaczęła energicznie poruszać dłonią chcąc ochłodzić kęs, jednak na nic się to nie zdało.
-Boże przecież to jest logiczne, że to jest gorące – warknął zirytowany Calum. Przewrócił oczami, kiedy zobaczył w jej oczach zbierające się łzy. –Jesteś poważna? –zapytał i odpiął swój pas. Odłożył hamburgera do pudełka i przyciągnął twarz dziewczyny bliżej siebie. Położył dłoń na jej policzku i zaczął dmuchać chłodnym powietrzem wprost w jej usta. Kiedy mogła ona spokojnie przełknąć jedzenie spojrzał jej w oczy, które były co najmniej zszokowane.
-Moja mama zawsze tak robiła, kiedy byłem mały – powiedział wymijająco i odsunął się od niej. –No wiesz, żeby ochłodzić jedzenie.
Rosalia tylko skinęła głową i speszona odwróciła wzrok. Nie mogła się skupić na niczym innym niż fakt, że usta chłopaka znajdowały się zaledwie kilkanaście milimetrów od jej.
*
            Dziewczyna obserwowała Caluma i naprawdę bała się, że chłopak zaraz wyjdzie z siebie. Od kilku godzin nerwowo starał się naprawić jedną z części w samochodzie, która na ich nieszczęście się zepsuła. Nie zdążyli nawet dojechać do miejsca, które miało być rzekomą niespodzianką dla Rose. Zirytowana oparła głowę na zagłówku i skrzyżowała ręce na piersi. Potarła ramiona chcąc choć trochę się ogrzać. Godzina była naprawdę późna, na dworze było już ciemno, a oni utknęli na poboczu jednej z praktycznie nie istniejących dróg.
-Cholera jasna – warknął Calum wchodząc do samochodu. –Musimy czekać na lawetę.
-Kiedy ona przyjedzie? – zapytała patrząc na niego. Jego ubrania były pobrudzone od leżenia na ziemi, a włosy sterczał w różne strony.
-Rano.
-Rano?! –pisnęła i podskoczyła na swoim miejscu.
-Tak rano. Musisz się tak drzeć? – zapytał zaciskając pięści na kierownicy.
-Co ja mam teraz zrobić?! –krzyknęła. – Przecież wszyscy mnie zabiją!
-Przestań się wydzierać! –wrzasnął Calum odwracając się w jej stronę. –Widziałaś, że robiłem wszystko, żeby naprawić ten wóz! Przez trzy godziny leżałem na zimnej ziemi pod samochodem, więc mnie lepiej nie denerwuj!
-Bo to twoja wina! Nawet na porządną wycieczkę mnie zabrać nie możesz! –krzyknęła, po czym otworzyła szerzej oczy. Obserwowała jak Calum odwraca od niej wzrok i kieruje go za szybę. Oddychał niespokojnie, jego klatka piersiowa nerwowo unosiła się i opadała, a ona dopiero teraz stwierdziła, że mogła tego nie mówić. Przecież chłopak się starał.
-Przepraszam, że chciałem sprawić, żebyś była szczęśliwa –warknął nie obdarzając jej nawet spojrzeniem. –A teraz idź się połóż na tylnych siedzeniach i przestań mnie denerwować.
Rosalia z szeroko otartymi oczami wpatrywała się w chłopaka, po czym po prostu przesiadła się do tyłu. Przyjęła koc, którym rzucił w nią Calum i położyła się nakrywając się nim.
Calum siedział na miejscu kierowcy szukając jeszcze jakiś rozwiązań, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Zrezygnowany oparł głowę o zagłówek i przymknął oczy. Marzył tylko o odpoczynku, więc chciał spokojnie zasnąć i obudzić się na drugi dzień. Poprawił się tylko na siedzeniu i westchnął cicho, kiedy usłyszał głos dziewczyny.
-Calum, jest mi zimno –powiedziała Rose drżącym głosem.
-To się przykryj bardziej kocem –mruknął przymykając ponownie oczy.
-Tylko, że to nic nie daje – stwierdziła rozpaczliwie dziewczyna. Calum gwałtownie obrócił się w jej stronę, a jego wzrok napotkał jej wystraszone spojrzenie. Zastanawiał się czy trzęsła się z zimna czy ze strachu.
-Dlaczego nie ubrałaś nic z długim rękawem?
-Bo było zbyt gorąco.
-Jakoś jeszcze nie tak dawno ci to nie przeszkadzało –warknął mrużąc oczy. Rose skuliła się jeszcze bardziej pod jego spojrzeniem.
-Zaraz zamarznę –powiedziała jakby do siebie, a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Jezu jesteś taka irytująca Rose! Zachowujesz się jak rozkapryszona księżniczka! –krzyknął i gwałtownie otworzył drzwi od samochodu. Wysiadł z pojazdu po czym całą siłą zatrzasnął je. Rose wzdrygnęła się i nakryła tylko twarz kocem. Nie chciała zezłościć Caluma, ale twierdziła, że chłopak nie miał aż tak wielkiego powodu do bycia złym.
Dziewczyna po chwili poczuła jak chłód owiewa jej nogi, ponieważ Calum otworzył tylne drzwi.
-Co ty robisz? – zapytała, kiedy chłopak gwałtownie przesunął ją w bok i zaczął przepychać się tuż za nią.
-Podobno jest ci zimno – odpowiedział już nieco spokojniej.
Położył się na boku za dziewczyną i ją również ułożył w takiej pozycji. Był wręcz zszokowany, że dwie osoby się tutaj pomieściły.
-Zaraz spadnę – jęknęła cicho Rose, na co Calum westchnął zezłoszczony.
-Nie spadniesz – powiedział i objął ją mocno w pasie, po czym przyciągnął ją do swojego torsu. Jedną rękę włożył pod jej głowę, tak że Rose mogła spokojnie ułożyć ją na jego ramieniu a następnie skrzyżował ją zamykając Rose w uścisku. Drugą natomiast oplatał ją w pasie. Dziewczyna doskonale czuła bicie jego serca na swoich plecach i od razu zrobiło jej się ciepło. Nie wiedziała tylko dlaczego.
-Włóż swoje nogi pomiędzy moje – powiedział cicho Calum i uniósł swoją prawą nogę. Brunetka zmarszczyła brwi.
-Po co?
-Ogrzeje twoje łydki –westchnął cicho zmęczony już jakąkolwiek kłótnią z dziewczyną. Rosalia uczyniła to, o co prosił i od razu poczuła ciepło rozchodzące się wzdłuż jej łydek. Przymknęła swoje oczy i niepewnie dłońmi złapała się ramienia Caluma, które znajdowało się na wysokości jej piersi. Nieświadomie przyciągnęła go bardziej do siebie łaknąc jego bliskości.
-Przepraszam, że tak powiedziałam. Nie miałam tego na myśli –powiedziała cicho, jednak chłopak nawet nie otworzył oczu.
-Po prostu śpij.
-Ładnie pachniesz – stwierdziła cicho.
-Idź spać – ponownie odpowiedział Calum zacieśniając bardziej uścisk.
-Dokąd mieliśmy jechać?
-Do parku jurajskiego, a teraz idź spać –powiedział nieco głośniej. Rose skinęła tylko głową i położyła głowę na jego ramieniu. Po chwili jednak odwróciła ją w stronę bruneta, który miał otwarte oczy. Uniósł lekko głowę i spojrzał w jej oczy. Lustrowali swoje twarze przez kilkanaście sekund po prostu wpatrując się w siebie. Rosalia prześledziła wzrokiem całą twarz chłopaka i jedyne czego pragnęła, to żeby jego różowe usta, które znajdowały się raptem trzy centymetry od jej, spotkały się z jej wargami. Nie wiedziała czemu, po prostu tak bardzo chciała zobaczyć, jakie uczucie będzie jej wtedy towarzyszyło. Czy będzie takie samo, jak te kiedy całuje ją jej chłopak czy może silniejsze.
-Idź spać –szepnął Calum, na co Rosalia oderwała wzrok od jego warg i ponownie spojrzała w jego oczy, w których nie widziała nic innego poza zmęczeniem.

Chłopak przymknął oczy i oparł swoje czoło na jej skroni; po chwili zmęczenie wzięło nad nim górę i zasnął z ciepłym, przyjemnym oddechem na jej policzku. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim! Na wstępie chciałam przeprosić, że rozdziały pojawiają się tak rzadko, ale to co dzieje się teraz w szkole to po prostu masakra. Podejrzewam, że Wy nie macie lepiej :(
Chciałabym powitać nowych czytelników, bo wiem że takowi się pojawili. Cześć Wam :D
Kolejny rozdział pojawi się szybciej, jednak ostrzegam będzie trochę przynudnawo eh... Za to 15 - mam nadzieję, że Was zaskoczy i Wam się spodoba (podekscytowana *.*)
Bardzo dziękuję za komentarze i zachęcam do zostawiania kolejnych, bo Wasze dobre słowo motywuje jak nic innego :-) 
Do napisania xx

1 komentarz:

  1. Ooooooooooooo �� perfekcyjny rozdział ��

    OdpowiedzUsuń