-Minęło już sporo czasu, a ja
zapomniałem zapytać, jak było na koncercie? – zapytał Leighton lakierując jeden
z pojazdów.
-Fajnie
– odparł krótko Calum skupiony na dokładnym dokręceniu części jednego z
silników.
-Tylko
tyle? Kogo zabrałeś?
-Rose
– powiedział Calum i przymknął na moment oczy. Wspomnienia z tej nocy nie
dawały mu spokoju od kilku dni. Kiedy przypominał sobie, jakie uczucia
towarzyszyły mu widząc uśmiechniętą dziewczynę lub kiedy wszyscy chłopacy
obdarzali ją spojrzeniem, nie wiedział co myśleć. Starał się wyrzucić je z
głowy, ale zaraz po tym w jego podświadomości pojawiał się inny obraz. Jej
wyraz twarzy, kiedy niepewnie poprosiła go, żeby przeniósł ją do samochodu bo
nie miała siły iść czy ten, jej śpiącej w jego pojeździe. Nieustannie odtwarzał
te momenty w głowie i musiał przyznać, że nie podobało mu się to, co czuł.
-Rose
Bloom? Stary, jakby ktoś się dowiedział…
-Przestańcie
mi to ciągle powtarzać –warknął brunet. – Ja doskonale wiem, co robię więc
wyluzujcie.
-Mam
nadzieję, że nic się między wami nie dzieje.
-Oczywiście,
że nie – zaśmiał się z oburzeniem Calum
–Tylko jej pomagam, ona nic dla mnie nie znaczy. Rose to nie ta liga, w którą
uderzam.
-Cześć
Calum – cichy głos przebił się przez grające radio, a Calum zamarł pochylony
nad silnikiem samochodu marki Audi. Przełknął głośno ślinę i kilkanaście razy
zaklął pod nosem. Leighton poklepał go tylko po ramieniu dając znać, żeby się
podniósł. Brunet niechętnie uczynił to i spojrzał na dziewczynę, a jego szczęka
opadła do samej ziemi. Leighton również wpatrywał się w Rosalię nie wierząc
własnym oczom. Calum co rusz otwierał i zamykał usta lustrując dziewczynę
wzrokiem, jednak nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa.
-Nie
przeszkadzam? – zapytała drżącym głosem. Nie chciała dać poznać po sobie tego,
że w pewnym sensie zabolały ją słowa, które wypłynęły z ust Caluma.
Brunet
odchrząknął znacząco i podszedł do niej.
-Nie.
Kim jesteś? – zapytał, po czym zaśmiał się cicho pod nosem. Nie mógł spuścić
wzroku z dziewczyny, która ubrana była w krótkie dżinsowe spodenki i dosyć
obcisłą bluzkę na ramiączkach w czarno białe poziome paski. Na nogach miała
czarne trampki, a rozpuszczone włosy przytrzymywały okulary przeciwsłoneczne.
-Wydaje
mi się, że mnie znasz –uśmiechnęła się speszona i spojrzała na Leightona, który
pospiesznie zamknął swoje usta i wrócił do pracy.
-Rose…
widzę, że byłaś na zakupach – powiedział z uznaniem Calum przecierając dłonią
twarz.
-Wykupiłam
chyba całe centrum handlowe – zaśmiała się. –Spodobało mi się to. Problem w
tym, że nie mam gdzie trzymać tego wszystkiego.
-Wykorzystałaś
biednego Normana – westchnął Calum, nie mogąc choćby na ułamek sekundy spuścić
wzroku z dziewczyny stojącej przed nim.
-Nie
za bardzo nago? – zapytała niepewnie, unosząc jedną brew do góry. Calum
ponownie odkaszlnął znacząco, co spotkało się ze śmiechem Leightona za jego
plecami.
-Wyglądasz
cudownie – wykrztusił z siebie, po czym speszony spuścił wzrok. Rose otworzyła
szerzej oczy, a na jej policzki wpłynęły rumieńce.
-Nie
widzieliśmy się kilka dni, więc pomyślałam, że cię odwiedzę – powiedziała chcąc
zmienić temat. Calum uśmiechnął się uwodzicielsko w jej stronę, a jego pewność
siebie wróciła.
-Kończę
pracę za 10 minut. Możemy pójść na plaże jeżeli chcesz – odparł i poruszał
zabawnie brwiami. –Przyda ci się opalenizna.
Rosalia
skinęła tylko głową i ostatni raz uśmiechnęła się, po czym opuściła warsztat.
Calum przez kilka sekund wpatrywał się w miejsce w którym stała, dopóki nie
poczuł dłoni Leightona na ramieniu.
-Oh
Hood, w coś ty się wpakował – zaśmiał się cicho, na co brunet zgromił go
wzrokiem. –Teraz to jest twoja liga? Idiota.
-Zamknij
się.
*
Piasek był gorący, słońce nie było
osłonięte przez żadne chmury; żar wręcz sypał się z nieba. Rose leżała na kocu
i łapczywie pragnęła promieni słońca, chcąc choć trochę zaopatrzyć swoją skórę
w opaleniznę. Jej nogi i ramiona były odkryte, a oczy przysłaniały okulary
przeciwsłoneczne. Nie mogła powiedzieć, że w pełni czuła się dobrze, jednak
powoli przyzwyczajała się do swojego ubioru.
Calum
za to zajmował miejsce obok niej. Siedział opierając łokcie na kolanach i
wpatrywał się w wzburzone fale, co jakiś czas przesypując złocisty piasek
pomiędzy palcami. Nie odzywał się ani słowem, ponieważ jego myśli były
skutecznie okupowane przez brunetkę leżącą obok niego. W myślach wypowiadał
tylko jedno: ,,udało się.” Calum ma w planie jeszcze wiele niespodzianek
przygotowanych dla Rose, jednak w pewnym sensie osiągnął już sukces. Dziewczyna
sama dojrzała do tego, żeby zakupić nowe ubrania i odważyła się w nich wyjść z
domu. Chłopak był dumny z tego, że powoli zaczyna ona akceptować siebie. Trwało
to naprawdę długo, jednak w końcu zaczęło coś się dziać.
Calum
odwrócił twarz w stronę dziewczyny i zobaczył delikatny uśmiech na jej twarzy.
Zlustrował jej ciało wzrokiem po czym przełknął głośno ślinę. Odwrócił się w
jej stronę i sięgnął po skrawek jej bluzki, po czym podciągnął go do góry
odsłaniając jej brzuch. Dziewczyna od razu podniosła się do pozycji siedzącej.
-Co
ty robisz? – warknęła ściągając swoje okulary przeciwsłoneczne.
-Taki
ładny brzuszek również powinnaś opalić –stwierdził z zalotnym uśmiechem, na co
ona prychnęła pod nosem. Calum otworzył tylko szerzej oczy ze zdziwienia.
-W
takim razie powinieneś ściągnąć swoją bluzkę – powiedziała pewna tego, co mówi.
W głębi duszy modliła się, żeby tego nie robił. Rosalia odczuwała dziwną
fascynację względem Caluma i chciała się z tego jak najprędzej wyleczyć, a
gdyby chłopak rozebrał się mogłoby być tylko gorzej.
-Jeżeli
chcesz, to mogę ściągnąć nawet spodnie – parsknął śmiechem, jednak posłusznie
przeciągnął swoją koszulkę przez głowę. Rosalia otworzyła tylko szerzej oczy i
nieświadomie zawiesiła spojrzenie na jego torsie. –Twój chłopak się przed tobą
nie rozbiera? –zapytał udając, że go to nie interesuje.
-Rozbiera
i przynajmniej ma się czym pochwalić –stwierdziła dziewczyna ponownie kładąc
się na kocu. Calum tylko przewrócił oczami i prychnął pod nosem.
-Coś
się zrobiłaś pyskata ostatnio –odparł patrząc na nią.
-Uczę
się od najlepszych –powiedziała
poprawiając swoje okulary przeciwsłoneczne. Modliła się tylko, żeby Calum nie
zaczął się z niej śmiać i nie wyczuł drżenia jej głosu.
-Powinnaś
zdjąć swoją koszulkę.
-Nie,
nie powinnam.
-Ja
ściągnąłem.
-Umowa
była nieco inna – odpowiedziała i ponownie podniosła się.
-Wiedziałem,
że mocna jesteś tylko w buzi, a jeżeli chodzi o czyny to nic się nie zmieniło
–stwierdził, a Rose zacisnęła tylko mocniej usta.
-Jesteś
dupkiem –wyrwało jej się, na co otworzyła szerzej oczy zdziwiona słowami, które
wyszły z jej ust.
-Czyżby?
–zapytał mrużąc oczy.
-Tak.
Mam już tego dosyć Calum – powiedziała i podniosła się ze swojego miejsca.
–Cały czas mnie krytykujesz.
-Chce,
żebyś była silniejsza –stwierdził ze złością i stanął obok niej.
-Jestem
dziewczyną i nie musze być silna. Jeżeli chce to mogę się nawet teraz rozpłakać
– odparła i odwróciła się w stronę wyjścia z plaży. Calum zaklął pod nosem i
podbiegł do niej. Złapał ją za łokieć i odwrócił w swoją stronę.
-Zostań
–powiedział cicho spoglądając w jej oczy. Rosalia tylko spuściła głowę i
uśmiechnęła się ironicznie. Wyrwała rękę z jego uścisku i zajęła miejsce z powrotem
na kocu. Z dumą uniosła głowę i przyglądała się oceanowi. Calum westchnął cicho
i usiadł obok niej.
-Jak
podobało ci się na koncercie? –zapytał upijając łyka z butelki z wodą. Rosalia
odwróciła się w jego stronę i usiadła w siadzie skrzyżnym. Poprawiła swoje
włosy i uśmiechnęła się w jego stronę.
-Bardzo
mi się podobało –stwierdziła, na co Calum również się uśmiechnął. –Ta muzyka…
nie była najgorsza, wiesz? Przez ostatnie kilka dni nuciłam ją sobie.
Oczywiście kiedy nikogo nie było w pobliżu. Moi rodzice nie byliby zadowoleni.
-Mam
pewien pomysł – powiedział szukając czegoś w swoim plecaku. Po chwili wyciągnął
z niego swój odtwarzacz mp4. –Weź to.
Rose
popatrzała na niego z niezrozumieniem, na co Calum przewrócił oczami.
-Weź
ten odtwarzacz. Są tam piosenki, które słyszałaś na koncercie i jeszcze parę
innych –westchnął. Rosalia tylko uśmiechnęła się nieśmiało i pokręciła głową.
–Boże, po prostu to weź. Będziesz mogła sobie słuchać, kiedy będziesz miała
ochotę.
-Dziękuję
–powiedziała niezręcznie. Uśmiechnęła się i sięgnęła po przedmiot trzymany w
dłoniach Caluma. Opuszkami palców dotknęła jego dłoni zatrzymując je na
sekundę. Przymknęła delikatnie oczy i nabrała do ust powietrza. Calum swoją
wolną dłonią złapał jej dłoń i odwrócił ją w taki sposób, żeby swobodnie
mógł ułożyć na niej odtwarzacz. Rose
otworzyła oczy i popatrzała na jego twarz, na której gościł delikatny uśmiech.
Szybko cofnęła dłoń i schowała mp4 do swojej torebki.
Kiedy Rose wieczorem położyła się w
swoim łóżku myślała tylko i wyłącznie o dniu, który właśnie się kończył. Na
twarzy miała delikatny uśmiech, a jej myśli krążyły wokół Caluma. Jego słowa na
temat jej wyglądu naprawdę podbudowały jej samoocenę, a fakt że dał jej swój
odtwarzacz sprawiał, że była jeszcze szczęśliwsza. W podświadomości jednak
wciąż przewijały się słowa, które usłyszała wcześniej.
,,Ona
nic dla mnie nie znaczy.”
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim :D Przepraszam za tak długą przerwę, ale miałam strasznie dużo nauki. Mam nadzieję, że Wam się podoba ;) Proszę o komentarze, które naprawdę motywują.
Do napisania xx
Świetny rozdział, naprawdę ❤
OdpowiedzUsuńCalum niedługo będzie szaleć na punkcie Rose, mogę się założyć
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział i czekam na następny x
Uuu, niby kocham, a jednak nie kocham tak? Świetne. Rose i Calum powinni być razem. Boskie! Informuj mnie pliisss
OdpowiedzUsuń@horanekprincess