niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 12

            -Minęło już sporo czasu, a ja zapomniałem zapytać, jak było na koncercie? – zapytał Leighton lakierując jeden z pojazdów.
-Fajnie – odparł krótko Calum skupiony na dokładnym dokręceniu części jednego z silników.
-Tylko tyle? Kogo zabrałeś?
-Rose – powiedział Calum i przymknął na moment oczy. Wspomnienia z tej nocy nie dawały mu spokoju od kilku dni. Kiedy przypominał sobie, jakie uczucia towarzyszyły mu widząc uśmiechniętą dziewczynę lub kiedy wszyscy chłopacy obdarzali ją spojrzeniem, nie wiedział co myśleć. Starał się wyrzucić je z głowy, ale zaraz po tym w jego podświadomości pojawiał się inny obraz. Jej wyraz twarzy, kiedy niepewnie poprosiła go, żeby przeniósł ją do samochodu bo nie miała siły iść czy ten, jej śpiącej w jego pojeździe. Nieustannie odtwarzał te momenty w głowie i musiał przyznać, że nie podobało mu się to, co czuł.
-Rose Bloom? Stary, jakby ktoś się dowiedział…
-Przestańcie mi to ciągle powtarzać –warknął brunet. – Ja doskonale wiem, co robię więc wyluzujcie.
-Mam nadzieję, że nic się między wami nie dzieje.
-Oczywiście, że nie  – zaśmiał się z oburzeniem Calum –Tylko jej pomagam, ona nic dla mnie nie znaczy. Rose to nie ta liga, w którą uderzam.
-Cześć Calum – cichy głos przebił się przez grające radio, a Calum zamarł pochylony nad silnikiem samochodu marki Audi. Przełknął głośno ślinę i kilkanaście razy zaklął pod nosem. Leighton poklepał go tylko po ramieniu dając znać, żeby się podniósł. Brunet niechętnie uczynił to i spojrzał na dziewczynę, a jego szczęka opadła do samej ziemi. Leighton również wpatrywał się w Rosalię nie wierząc własnym oczom. Calum co rusz otwierał i zamykał usta lustrując dziewczynę wzrokiem, jednak nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa.
-Nie przeszkadzam? – zapytała drżącym głosem. Nie chciała dać poznać po sobie tego, że w pewnym sensie zabolały ją słowa, które wypłynęły z ust Caluma.
Brunet odchrząknął znacząco i podszedł do niej.
-Nie. Kim jesteś? – zapytał, po czym zaśmiał się cicho pod nosem. Nie mógł spuścić wzroku z dziewczyny, która ubrana była w krótkie dżinsowe spodenki i dosyć obcisłą bluzkę na ramiączkach w czarno białe poziome paski. Na nogach miała czarne trampki, a rozpuszczone włosy przytrzymywały okulary przeciwsłoneczne.
-Wydaje mi się, że mnie znasz –uśmiechnęła się speszona i spojrzała na Leightona, który pospiesznie zamknął swoje usta i wrócił do pracy.
-Rose… widzę, że byłaś na zakupach – powiedział z uznaniem Calum przecierając dłonią twarz.
-Wykupiłam chyba całe centrum handlowe – zaśmiała się. –Spodobało mi się to. Problem w tym, że nie mam gdzie trzymać tego wszystkiego.
-Wykorzystałaś biednego Normana – westchnął Calum, nie mogąc choćby na ułamek sekundy spuścić wzroku z dziewczyny stojącej przed nim.
-Nie za bardzo nago? – zapytała niepewnie, unosząc jedną brew do góry. Calum ponownie odkaszlnął znacząco, co spotkało się ze śmiechem Leightona za jego plecami.
-Wyglądasz cudownie – wykrztusił z siebie, po czym speszony spuścił wzrok. Rose otworzyła szerzej oczy, a na jej policzki wpłynęły rumieńce.
-Nie widzieliśmy się kilka dni, więc pomyślałam, że cię odwiedzę – powiedziała chcąc zmienić temat. Calum uśmiechnął się uwodzicielsko w jej stronę, a jego pewność siebie wróciła.
-Kończę pracę za 10 minut. Możemy pójść na plaże jeżeli chcesz – odparł i poruszał zabawnie brwiami. –Przyda ci się opalenizna.
Rosalia skinęła tylko głową i ostatni raz uśmiechnęła się, po czym opuściła warsztat. Calum przez kilka sekund wpatrywał się w miejsce w którym stała, dopóki nie poczuł dłoni Leightona na ramieniu.
-Oh Hood, w coś ty się wpakował – zaśmiał się cicho, na co brunet zgromił go wzrokiem. –Teraz to jest twoja liga? Idiota.
-Zamknij się.
*
            Piasek był gorący, słońce nie było osłonięte przez żadne chmury; żar wręcz sypał się z nieba. Rose leżała na kocu i łapczywie pragnęła promieni słońca, chcąc choć trochę zaopatrzyć swoją skórę w opaleniznę. Jej nogi i ramiona były odkryte, a oczy przysłaniały okulary przeciwsłoneczne. Nie mogła powiedzieć, że w pełni czuła się dobrze, jednak powoli przyzwyczajała się do swojego ubioru.
Calum za to zajmował miejsce obok niej. Siedział opierając łokcie na kolanach i wpatrywał się w wzburzone fale, co jakiś czas przesypując złocisty piasek pomiędzy palcami. Nie odzywał się ani słowem, ponieważ jego myśli były skutecznie okupowane przez brunetkę leżącą obok niego. W myślach wypowiadał tylko jedno: ,,udało się.” Calum ma w planie jeszcze wiele niespodzianek przygotowanych dla Rose, jednak w pewnym sensie osiągnął już sukces. Dziewczyna sama dojrzała do tego, żeby zakupić nowe ubrania i odważyła się w nich wyjść z domu. Chłopak był dumny z tego, że powoli zaczyna ona akceptować siebie. Trwało to naprawdę długo, jednak w końcu zaczęło coś się dziać.
Calum odwrócił twarz w stronę dziewczyny i zobaczył delikatny uśmiech na jej twarzy. Zlustrował jej ciało wzrokiem po czym przełknął głośno ślinę. Odwrócił się w jej stronę i sięgnął po skrawek jej bluzki, po czym podciągnął go do góry odsłaniając jej brzuch. Dziewczyna od razu podniosła się do pozycji siedzącej.
-Co ty robisz? – warknęła ściągając swoje okulary przeciwsłoneczne.
-Taki ładny brzuszek również powinnaś opalić –stwierdził z zalotnym uśmiechem, na co ona prychnęła pod nosem. Calum otworzył tylko szerzej oczy ze zdziwienia.
-W takim razie powinieneś ściągnąć swoją bluzkę – powiedziała pewna tego, co mówi. W głębi duszy modliła się, żeby tego nie robił. Rosalia odczuwała dziwną fascynację względem Caluma i chciała się z tego jak najprędzej wyleczyć, a gdyby chłopak rozebrał się mogłoby być tylko gorzej.
-Jeżeli chcesz, to mogę ściągnąć nawet spodnie – parsknął śmiechem, jednak posłusznie przeciągnął swoją koszulkę przez głowę. Rosalia otworzyła tylko szerzej oczy i nieświadomie zawiesiła spojrzenie na jego torsie. –Twój chłopak się przed tobą nie rozbiera? –zapytał udając, że go to nie interesuje.
-Rozbiera i przynajmniej ma się czym pochwalić –stwierdziła dziewczyna ponownie kładąc się na kocu. Calum tylko przewrócił oczami i prychnął pod nosem.
-Coś się zrobiłaś pyskata ostatnio –odparł patrząc na nią.
-Uczę się od najlepszych  –powiedziała poprawiając swoje okulary przeciwsłoneczne. Modliła się tylko, żeby Calum nie zaczął się z niej śmiać i nie wyczuł drżenia jej głosu.
-Powinnaś zdjąć swoją koszulkę.
-Nie, nie powinnam.
-Ja ściągnąłem.
-Umowa była nieco inna – odpowiedziała i ponownie podniosła się.
-Wiedziałem, że mocna jesteś tylko w buzi, a jeżeli chodzi o czyny to nic się nie zmieniło –stwierdził, a Rose zacisnęła tylko mocniej usta.
-Jesteś dupkiem –wyrwało jej się, na co otworzyła szerzej oczy zdziwiona słowami, które wyszły z jej ust.
-Czyżby? –zapytał mrużąc oczy.
-Tak. Mam już tego dosyć Calum – powiedziała i podniosła się ze swojego miejsca. –Cały czas mnie krytykujesz.
-Chce, żebyś była silniejsza –stwierdził ze złością i stanął obok niej.
-Jestem dziewczyną i nie musze być silna. Jeżeli chce to mogę się nawet teraz rozpłakać – odparła i odwróciła się w stronę wyjścia z plaży. Calum zaklął pod nosem i podbiegł do niej. Złapał ją za łokieć i odwrócił w swoją stronę. 
-Zostań –powiedział cicho spoglądając w jej oczy. Rosalia tylko spuściła głowę i uśmiechnęła się ironicznie. Wyrwała rękę z jego uścisku i zajęła miejsce z powrotem na kocu. Z dumą uniosła głowę i przyglądała się oceanowi. Calum westchnął cicho i usiadł obok niej.
-Jak podobało ci się na koncercie? –zapytał upijając łyka z butelki z wodą. Rosalia odwróciła się w jego stronę i usiadła w siadzie skrzyżnym. Poprawiła swoje włosy i uśmiechnęła się w jego stronę.
-Bardzo mi się podobało –stwierdziła, na co Calum również się uśmiechnął. –Ta muzyka… nie była najgorsza, wiesz? Przez ostatnie kilka dni nuciłam ją sobie. Oczywiście kiedy nikogo nie było w pobliżu. Moi rodzice nie byliby zadowoleni.
-Mam pewien pomysł – powiedział szukając czegoś w swoim plecaku. Po chwili wyciągnął z niego swój odtwarzacz mp4. –Weź to.
Rose popatrzała na niego z niezrozumieniem, na co Calum przewrócił oczami.
-Weź ten odtwarzacz. Są tam piosenki, które słyszałaś na koncercie i jeszcze parę innych –westchnął. Rosalia tylko uśmiechnęła się nieśmiało i pokręciła głową. –Boże, po prostu to weź. Będziesz mogła sobie słuchać, kiedy będziesz miała ochotę.
-Dziękuję –powiedziała niezręcznie. Uśmiechnęła się i sięgnęła po przedmiot trzymany w dłoniach Caluma. Opuszkami palców dotknęła jego dłoni zatrzymując je na sekundę. Przymknęła delikatnie oczy i nabrała do ust powietrza. Calum swoją wolną dłonią złapał jej dłoń i odwrócił ją w taki sposób, żeby swobodnie mógł  ułożyć na niej odtwarzacz. Rose otworzyła oczy i popatrzała na jego twarz, na której gościł delikatny uśmiech. Szybko cofnęła dłoń i schowała mp4 do swojej torebki.
            Kiedy Rose wieczorem położyła się w swoim łóżku myślała tylko i wyłącznie o dniu, który właśnie się kończył. Na twarzy miała delikatny uśmiech, a jej myśli krążyły wokół Caluma. Jego słowa na temat jej wyglądu naprawdę podbudowały jej samoocenę, a fakt że dał jej swój odtwarzacz sprawiał, że była jeszcze szczęśliwsza. W podświadomości jednak wciąż przewijały się słowa, które usłyszała wcześniej.

,,Ona nic dla mnie nie znaczy.” 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim :D Przepraszam za tak długą przerwę, ale miałam strasznie dużo nauki. Mam nadzieję, że Wam się podoba ;) Proszę o komentarze, które naprawdę motywują. 
Do napisania xx

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział, naprawdę ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Calum niedługo będzie szaleć na punkcie Rose, mogę się założyć
    Cudowny rozdział i czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu, niby kocham, a jednak nie kocham tak? Świetne. Rose i Calum powinni być razem. Boskie! Informuj mnie pliisss
    @horanekprincess

    OdpowiedzUsuń