-Zdobywamy
takie doświadczenie w byciu kelnerami, że powinniśmy zatrudnić się w jakiejś
restauracji – zaśmiał się Leighton układając przystawki na okrągłej czarnej
tacy. Calum tylko skinął głową i uczynił to samo, nie będąc chętnym do
prowadzenia jakiejkolwiek konwersacji. Leighton był naprawdę zdziwiony i
zaskoczony, ponieważ Calum nigdy nie zachowywał się tak cicho i nie raczył
nawet niczego skomentować.
Calum trzymając tace w dłoni ruszył
w tłum ludzi i ze sztucznym uśmiechem proponował gościom różne smakołyki,
których on nigdy by nie tknął. Cały czas jednak myślami wracał do koncertu w
filharmonii. Minęło sporo czasu od tego wydarzenia, jednak nie mógł wyrzucić go
z głowy. Przed oczami cały czas miał obraz smutnego spojrzenia dziewczyny,
kiedy kilkakrotnie uraził ją swoimi głupimi komentarzami. Nie mógł się
powtrzymać, a tak naprawdę zranił Rose i nie czuł się z tym dobrze. Nie widział
się z nią kilka dni i uczucie zmartwienia niestety w nim zaiskrzyło. Zobowiązał
się do tego, że pokaże jej lepsze życie; dodatkowo chciał sprawić żeby była
bardziej pewna swojego ciała i wyglądu, kiedy teraz prawdopodobne było, że
wprawił ją w większe kompleksy.
Westchnął
zezłoszczony i postawił wszystko na jedną kartę. Z opróżnioną tacą podszedł do
Normana, który stał na końcu wielkiej sali i przełknął głośno ślinę.
-Szukam
Rose – powiedział cicho, na co Norman
zmarszczył brwi. Dopiero później skinął głową w geście zrozumienia, o kogo mu
chodziło.
-Panienka
Rosalia nie czuje się najlepiej i przebywa w swojej sypialni – odpowiedział
równie cicho. Calum przygryzł swoją dolną wargę zastanawiając się dłuższą
chwilę.
-To
jest na piętrze? – zapytał. Norman otworzył szerzej oczy.
-Chłopcze,
jeżeli ktokol-
-Czy
to jest na piętrze? – powtórzył zirytowany chłopak. Lokaj rozejrzał się wokół
po czym skinął głową.
-Dzięki
Norman – odpowiedział krótko i szybko przepchnął się przez tłum ludzi. Po
drodze zaczepił Leightona i powiedział mu, żeby na chwilę chłopak go zastąpił,
po czym z szaleńczo bijącym sercem wbiegł po schodach na piętro. Przez cały
czas modlił się, żeby nikt go nie zauważył.
-Ale
które to drzwi… - jęknął pod nosem widząc ilość pomieszczeń na piętrze.
Ponownie przygryzł swoją wargę i przeczesał palcami włosy. Stwierdził, że los
się do niego uśmiecha, kiedy zobaczył jednego z pracowników.
-Przepraszam,
które to drzwi do sypialni panienki Rosali? – zapytał gorączkowo, na co
pracownik zmarszczył brwi. –Jestem tutaj kelnerem i muszę jej przekazać
wiadomość od Normana.
-W
takim razie te na końcu korytarza – odpowiedział, a Calum podziękował mu.
Podbiegł do drzwi na końcu korytarza i wziął głęboki wdech, po czym nacisnął na
klamkę.
W środku
była zapalona jedynie mała lampka, która nie dawała zbyt wielkiego oświetlenia
tak wielkiego pomieszczenia. Calum zszokowany rozglądał się po wnętrzu, jednak
nie w tym celu tutaj przyszedł.
-Rose?
– powiedział w przestrzeń zamykając za sobą drzwi. Kiedy nie usłyszał
odpowiedzi podszedł do ogromnego łóżka i złapał w dłonie kołdrę. Pociągnął ją w
swoją stronę i dopiero wtedy ujrzał dziewczynę.
-Co
ty tutaj robisz? – zapytała cicho podnosząc się do pozycji siedzącej. Wyrwała
okrycie z rąk Caluma i owinęła się nim szczelnie.
-Chciałem
zobaczyć twój pokój – zaśmiał się, jednak chwilę później spoważniał. – Chciałem
się dowiedzieć, dlaczego nie ma cię na przyjęciu.
-Jak
widzisz, źle się czuję. Byłabym ci wdzięczna, gdybyś mnie zostawił samą
–odparła nie obdarzając go spojrzeniem. Nie chciała utrzymywać z nim żadnego
kontaktu wzrokowego, więc po prostu spuściła wzrok na swoją kolorową pościel.
-Na
pewno wszystko w porządku? – zapytał i usiadł na brzegu łóżka. Ona tylko
skinęła głową, na co Calum westchnął. –Jesteś na mnie zła?
-A
mam do tego powody?
-Nie.
Przez
dłuższą chwilę między Calumem a Rose panowała niezręczna cisza, kiedy chłopak
nie wytrzymał i wyciągnął swoją dłoń w stronę twarzy dziewczyny. Złapał w palce
jej podbródek i uniósł go lekko do góry.
-Twój
chłopak powinien teraz przy tobie być – stwierdził cicho. Rosalia patrzała na
niego zszokowana jego gestem. Jej serce biło nieco szybciej, a usta drżały
niespokojnie dlatego pospiesznie je zacisnęła.
-Ma
dużo pracy, jest na przyjęciu…
-Ja
jakoś znalazłem czas, żeby przyjść zobaczyć co z tobą – powiedział Calum.
Dopiero później stwierdził, że mógł tego nie mówić. Odchrząknął znacząco i
spuścił wzrok. – Między nami jest okej?
Rosalia
przez dłuższą chwilę wahała się, jakiej odpowiedzi udzielić chłopakowi. Z
jednej strony chciała wykrzyczeć, że oczywiście chce dalej dowiadywać się
prawdy o życiu, a z drugiej chciała po prostu wygonić chłopaka z pokoju i już
nigdy z niego nie wychodzić.
-Tak.
Między nami wszystko jest w porządku.
*
-Normanie
mam ogromną prośbę do ciebie – powiedziała dziewczyna wbiegając do
pomieszczenia, w którym znajdował się lokaj.
-Co
tylko panienka zechce – odparł z uśmiechem.
-Dzisiaj
Calum zabiera mnie na koncert i problem w tym, że wrócę w środku nocy. Moi
rodzice jak się dowiedzą to mnie zabiją.
-I
co ja mam zrobić? – zapytał zszokowany. Wizja wypuszczenia Rosali gdziekolwiek
z nieznajomym mu chłopakiem i do tego powrót w środku nocy sprawiał, że jedynie
mógłby krzyczeć „nie.”.
-Moi
rodzice i tak za bardzo nie interesują się mną, ale w razie czego mógłbyś im
powiedzieć, że śpię u koleżanki? Może być Jade, tylko ją tolerują.
Norman
wahał się co do tego pomysłu, jednak po chwili zgodził się.
-Dziękuje
ci! –krzyknęła po czym przytuliła swojego lokaja i pobiegła do swojej sypialni.
Mężczyzna był naprawdę zszokowany zachowaniem dziewczyny, jednak pierwszy raz
widział ją tak podekscytowaną na cokolwiek. Dla niego brunetka mogła spotykać
się z pracownikiem warsztatu, do czasu kiedy ich znajomość nie zajdzie za
daleko. Wtedy będą miały miejsce same problemy.
*
Rosalia była niesamowicie
podekscytowana na dzisiejszy koncert, na który wybiera się z Calumem.
Niespokojnie chodziła po swoim pokoju zastanawiając się, co powinna założyć i
jak się uczesać. Chłopak powinien być w jej rezydencji lada chwila, a ona nawet
nie zaczęła się przygotowywać. Miała szczęście, że jej chłopaka i rodziców
chwilowo nie było w rezydencji, więc Calum mógł spokojnie tutaj wejść. Tym
bardziej, że Norman osobiście to zaproponował.
-Myśl
Rosalio, myśl…- powiedziała pod nosem i otworzyła swoją ogromną szafę. Problem
w tym, że nie miała nic co byłoby odpowiednie na dzisiejszą noc. Przymknęła
oczy i zatrzasnęła drzwi. Złapała się za głowę i podeszła do parapetu. Oparła
na nim swoje dłonie i wpatrywała się w ogród, do czasu kiedy zobaczyła Caluma.
Jęknęła cicho, ponieważ już wiedziała, że chłopak nie będzie zadowolony z
faktu, że Rose nie jest jeszcze gotowa. Dziewczyna usiadła na łóżku i schowała
twarz w dłoniach. Była zła na siebie ponieważ czuła, że znowu zawiodła. W
dodatku nie chciała, żeby Calum ponownie ją uraził swoją opinią na jej temat.
-Cześć
Rose, jesteś gotowa? – usłyszała głos chłopaka, który przekroczył próg jej
pokoju. –Nie jesteś.
Brunetka
uniosła na niego swoje spojrzenie i otworzyła nieco szerzej usta. Chłopak
ubrany był w czarne opinające jego nogi rurki, czarną podkoszulkę na
ramiączkach, na którą zarzuconą miał czerwoną koszulę w czarną kratkę z
krótkimi rękawami. Rose zafascynowana jego wyglądem posłała mu speszone
spojrzenie, zawieszając tylko przez ułamek sekundy wzrok na jego idealnie
ułożonych włosach.
-Dlaczego
nie jesteś gotowa? – zapytał nieco sfrustrowany.
-Nie
mam się w co ubrać – powiedziała cicho. Calum patrzał na nią przez kilka sekund,
po czym przyłożył dłoń do swojego czoła w celu uspokojenia się.
-Okej,
nie martw się. Zaraz coś wymyślimy – stwierdził i otworzył ogromną szafę.
Przewrócił oczami i po chwili zamknął ją. – Tutaj nic raczej nie znajdziemy.
Masz gdzieś jeszcze ubrania? Jakiekolwiek?
-Kiedyś
moja kuzynka zostawiła tutaj swoje ubrania, ale nie wiem czy będą się nadawały…
-Pokaż,
bo nie mamy czasu.
Rosalia
niepewnie popatrzała na niego, po czym podeszła do szafy i ponownie ją
otworzyła. Z jej dna podniosła niewielką reklamówkę i podała ją chłopakowi.
Calum wyciągnął odzież z siatki i popatrzał na nią, po czym na jego twarzy
zagościł niewielki uśmiech.
-Jestem
ciekaw, jak będziesz w tym wyglądała. Idź się w to przebierz.
Rose
nieco zdenerwowana przyjęła od niego ubrania po czym poszła do swojej łazienki.
W tym
czasie Calum stał z założonymi rękoma i niespokojnie wystukiwał stopą rytm
jednej z piosenek, której słuchał przed przyjazdem tutaj. Rozglądał się po
ogromnej sypialni i stwierdził, że jest ona większa niż całe jego mieszkanie. Z
niecierpliwością wyczekiwał Rosali, która poszła się przebrać. Miał nadzieję,
że owe ubrania będą odpowiednie, ponieważ dziewczyna nie miała nic innego i to
była ich ostatnia szansa.
Kiedy
Calum usłyszał dźwięk otwieranych drzwi łazienki podniósł swoje spojrzenie i
zobaczył speszoną dziewczynę. Westchnął cicho i podszedł do niej.
-W
sumie nie wyglądasz źle –zaczął obracając nią wokół jej własnej osi, chcąc
zobaczyć w pełni jak się prezentuje. –Jak się czujesz w tych czarnych rurkach?
-Nie
wiem. Dziwnie. Są strasznie opięte… -powiedziała cicho.
-Twoje
nogi wyglądają w nich serio dobrze –stwierdził, na co Rose podniosła na niego
swoje spojrzenie. Delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy, jednak starała
się go zamaskować. –Tylko ta koszula jest chyba ciut za duża.
Rosalia
popatrzała na swoje odbicie w lustrze i przygładziła dłonią jasnoróżową koszulę
w białą kratkę. Westchnęła cicho i ponownie spuściła wzrok.
-Twoja
kuzynka będzie chciała to z powrotem? – zapytał Calum sięgając po nożyczki,
które leżały na stole.
-Nie,
ale co masz zamiar zrobić? – zapytała wystraszona, kiedy Calum ukucnął przed
nią. Posłał jej uśmiech, po czym złapał za materiał rurek.
-Trochę
je ulepszymy –powiedział i przeciął nożyczkami materiał. Dziewczyna pisnęła
cicho, kiedy zimne ostrze dotknęło jej skóry. –Spokojnie, nie zrobię ci
krzywdy.
Calum
kilka razy powtórzył czynność zaopatrując Rose w modne dziury w spodniach.
Idealnie opinały one jej zgrabne nogi, więc Calum naprawdę twierdził, że
dziewczyna wygląda dobrze.
-Mamy
jeszcze tylko problem z koszulą…-westchnął cicho po czym podniósł się. Stanął
blisko dziewczyny, tak że sama Rosalia najchętniej odsunęłaby się od niego.
Calum spojrzał w dół i uśmiechnął się do niej. Swoimi dużymi dłońmi złapał u
dołu materiał koszuli, po czym rozpiął ostatni guzik. Rose otworzyła tylko
szerzej oczy, kiedy chłopak uczynił to samo z dwoma guzikami wyżej.
-Co
ty robisz? – zapytała drżącym głosem. Calum nic nie odpowiedział tylko złapał
dwa różne końce koszuli i sprawnie zawiązał je w supeł tuż nad pępkiem Rose.
Dziewczyna omal nie zakrztusiła się powietrzem, kiedy jego palce spotkały się z
jej nagą skórą brzucha.
Calum
odsunął się od Rose i położył dłonie na jej ramionach przyglądając jej się
uważnie. Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, za to sama zainteresowana nie
była zbyt zadowolona.
-Jak
się czujesz? – zapytał spoglądając na jej twarz.
-Źle?
-Dlaczego?
-Bo
mam odkryty brzuch! W moich spodniach są dziury!– powiedziała głośniej. –Nikt
nie może mnie tak zobaczyć, co sobie o mnie ludzie pomyślą?
-Spokojnie,
idziesz na koncert rockowy, a nie do opery. Wyobraź sobie, że dziewczyny w
twoim wieku chodzą tak ubrane. To normalne, nikt nawet nie zwróci na ciebie
uwagi.
Rosalia
niespokojnie przygryzła swoją wargę i przejrzała się w lustrze. Nie była pewna
czy wygląda wystarczająco dobrze z odkrytym brzuchem i w podartych spodniach.
-Tak
na marginesie masz zarys mięśni na brzuchu – stwierdził Calum, na co ona
obdarzyła go nerwowym spojrzeniem. –Ćwiczyłaś?
-Kiedyś
tak. Na pewno mogę tak wyjść? – zapytała odwracając się w stronę chłopaka. Ten
zlustrował ją wzrokiem i skinął głową.
-Wyglądasz
seksownie, Rose – stwierdził, a serce dziewczyny zabiło kilkanaście razy
szybciej.
*
Głośna muzyka, piski i krzyki
wszystkich ludzi sprawiały tylko, że Rosalia bała się, że straci słuch. Nie
chciała narzekać, bo nie chciała wyjść na nudną przy Calumie, dlatego
posłusznie stała obok niego. Ludzie tańczyli, skakali, a ona modliła się, żeby
nikt jej przypadkiem nie zgniótł. Rose spojrzała nieco wystraszona na Caluma i
robiła wszystko, żeby nie zatkać uszu dłońmi. Chłopak za to bawił się
doskonale, co rusz śpiewając pod nosem teksty aktualnie granych piosenek i
uśmiechał się szeroko. Kiedy zobaczył, że Rose go obserwuje posłał jej
zdziwione spojrzenie.
-Dobrze
się czujesz? – zapytał, a ona tylko pokiwała głową. –Wyglądasz jakbyś miała
zemdleć.
-Wszystko
w porządku! –krzyknęła tak żeby ją usłyszał. Chłopak pochylił się w jej stronę chcąc
by idealnie go usłyszała i odezwał się ponownie.
-Rose,
wystarczy że dasz się ponieść emocjom. Krzycz ile chcesz, skacz jak najwyżej i
baw się. Wyzbądź się wszystkich emocji, które w sobie kumulujesz. Tych złych i
dobrych, a zobaczysz, że jutro poczujesz się jak nowo narodzona.
Rosalia
przez kilka minut przetwarzała w głowie słowa chłopaka, po czym stwierdziła że
przystosuje się do jego zaleceń. Chwilę później sama zaczęła piszczeć,
krzyczeć, skakać i faktycznie czuła się lepiej. Później nawet nie zauważyła, jak
na jej twarzy zagościł uśmiech. Czuła się lepiej niż kiedykolwiek, czuła się
wolna.
Calum
uważnie obserwował dziewczynę i uśmiechnął się, kiedy zobaczył jak zaczęła się
bawić. Cieszył się, że spróbowała ona chociaż przystosować się do jego rad i w
dodatku była szczęśliwa. Chłopak nigdy nie pomyślałby, że brunetka będzie tak
wesoła i pełna energii. Fascynował go jej widok właśnie w takiej odsłonie.
Koncert trwał, ludzie bawili się, a
Calum z radością wsłuchiwał się w każdy dźwięk wydobywający się z gitary
elektrycznej. Po chwili jednak przypomniał sobie, że nie przyszedł tutaj sam.
Nerwowo rozglądnął się wokół i na szczęście zobaczył Rose. Odetchnął głęboko i
skierował wzrok ku niebu. Mało brakowało, a dostałby zawału serca. Rose jednak
znajdowała się nieco dalej niż wcześniej, dlatego brunet musiał przepychać się
miedzy niezadowolonymi ludźmi, żeby dotrzeć do brunetki. Rose zaprzestała
swojego skakania, kiedy Calum wsunął dłoń do tylnej kieszeni jej spodni.
Zszokowana uniosła głowę do góry i odgarnęła palcami swoje rozpuszczone włosy.
-Co
ty robisz? – zapytała zdenerwowana, na co chłopak uśmiechnął się tylko.
-Omal
nie dostałem zawału, kiedy nie było cię obok. Muszę cię pilnować –stwierdził i
spojrzał z powrotem na scenę. Rose spuściła wzrok i uśmiechnęła się delikatnie,
bo z tego co powiedział Calum wywnioskowała, że chłopak martwił się o nią.
Brunet
starał się jak mógł, ale nie potrafił już się skupić na koncercie. Cały czas
obserwował uśmiechniętą dziewczynę, która zdawała się w ogóle nie zwracać na
niego uwagi. Nie wiedział tak naprawdę dlaczego to robił. Nieznana siła po
prostu cały czas kierowała jego wzrok na nią. Calum zdenerwowanym spojrzeniem
obdarzył chłopaka, który stał obok dziewczyny i perfidnie lustrował ją
wzrokiem. Zmarszczył brwi, kiedy wskazał on swoim kolegom na Rose. Brunet
zacisnął mocniej usta i pociągnął dziewczynę gwałtownie przed siebie.
-Co
ty robisz? – zapytała wystraszona Rosalia. –Mogłam się wywrócić.
-Przecież
cię trzymam – odparł niewinnie i objął ją rękoma w pasie. Dłonie splótł na jej
brzuchu i przyciągnął mocniej do siebie, a podbródek położył na jej
głowie, starając się ponownie skupić
uwagę na koncercie.
Rose
niespokojnie wodziła wzrokiem po tłumie ludzi zastanawiając się, co się tak
naprawdę dzieję. Nie mogła skupić się na niczym innym niż na dłoniach Caluma
spoczywających na jej odkrytym brzuchu. Niepewnie ułożyła swoje dłonie na jego
i spojrzała do góry. Chłopak obdarzył ją krótkim spojrzeniem po czym ponownie
spojrzał przed siebie. Objął ją szczelniej, kiedy poczuł jak zadrżała w jego
ramionach.
Dziewczyna
była przerażona tym, że chłopak trzyma ją tak blisko siebie; jeszcze bardziej
tym, że jej się to podobało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że nie poinformowałam o ostatnim rozdziale, ale wyleciało mi to z głowy :(
Mam nadzieję, że są tutaj osoby, które czytają to ff.
Proszę o KOMENTARZE!
Rzeczywiscie super rozdzial >>> stal sie moim ulubionym <3
OdpowiedzUsuń