wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 1.

Zgodnie z zaprogramowaniem dźwięk budzika przerwał ciszę nocną dokładnie o 5:30. Jego właściciel wzdrygnął się przez docierający hałas do jego uszu i z szaleńczym oddechem podniósł się na rękach. Podświetlił lampeczkę w urządzeniu i kiedy zobaczył, którą godzinę wskazuje jęknął cicho. Wyłączył irytujący dźwięk i ponownie torsem upadł na świeżą pościel. Przyłożył głowę do poduszki i przytulił się do niej, po czym westchnął cicho. Nie miał pojęcia, jakim cudem noc minęła tak szybko, ponieważ miał wrażenie jakby spał zaledwie 15 minut. Po kilku minutach stwierdził jednak, że musi wstać i stawić czoła szarej, codziennej rzeczywistości. Podniósł się ze swojego posłania i chwiejnym krokiem podszedł do szafy z ubraniami. Nie miał do niej daleko, jako że jego pokój był naprawdę mały i skromny, tak jak z resztą mieszkanie. Wybrał swoje czarne, przetarte już ze starości rurki oraz jedną z zużytych już koszulek z wytartym logiem zespołu. Chciał zakupić nowe ubrania, jako że te już się wysłużyły, jednak praca jako mechanik nie przynosiła zbyt wiele dochodów. Wyszedł ze swojego pokoju i w zaledwie czterech krokach pokonał salon, żeby znaleźć się w łazience. Jęknął pod nosem, kiedy zobaczył jaki bałagan w niej panuje. Nie za bardzo podobała mu się wizji sprzątania po pracy tym bardziej, że dzisiaj czekał go naprawdę intensywny dzień.
            Po kilkunastu minutach spędzonych w łazience chłopak stwierdził, że jest gotowy by zacząć kolejny ciężki dzień. Przeglądnął się ostatni raz w lustrze, przejechał palcami wzdłuż blond pasemek i opuścił pomieszczenie. Skierował się do pokoju jeszcze jednego członka rodziny, jedynego którego posiadał. Po cichu wszedł do pomieszczenia i odezwał się delikatnym głosem.
-Dziadku, dochodzi 6:00 rano. Zaraz przygotuje śniadanie i rozpocznie się twój ulubiony serial.
Dziadek chłopaka otworzył oczy i popatrzał na swojego wnuka. Uśmiechnął się do niego w podziękowaniu i z nieukrywaną dumą skinął głową. Brunet odwzajemnił uśmiech i zamknął po cichu drzwi. Kolejny raz westchnął i ze znudzeniem poszedł do kuchni. Włączył radio, z którego od razu dało usłyszeć się ciężkie brzmienie gitary i perkusji, jako że była to ulubiona stacja dziewiętnastolatka i nigdy nie słuchał innej.
Chłopak zaczął przygotowywać śniadanie nucąc pod nosem muzykę. Przygotowywał jajecznice, jako że była to jego specjalność i wiedział, że nie zepsuje jej przyrządzenia. Kiedyś zawsze przyrządzał te proste danie dla całej rodziny i było ono wychwalane pod niebiosa, dlatego nie zaprzestał tego. Tak naprawdę nie wiedział, dlaczego wszystkim tak bardzo smakowała. Dla niego była zwykłą jajecznicą.
Kiedy danie było w połowie przyrządzone i znajdowało się już na patelni brunet spojrzał przez okno. Słońce wschodziło, na trawie osadzona rosa powoli się osuszała, a ptaki zaczynały wyśpiewywać nikomu nieznaną melodię. Calum uśmiechnął się delikatnie i spuścił wzrok na jajecznice. Ponownie zaczął śpiewać jedną ze swoich ulubionych piosenek, która miała zarezerwowane cztery minuty w tej stacji.
-No właśnie, na co ja czekam? - zadał na głos pytanie, nawiązując do tekstu piosenki o tytule ,,What Are You Waiting For?".
-Na mnie? - usłyszał głos i podniósł głowę. Uśmiechnął się do swojego dziadka i pokiwał twierdząco głową. Wyłożył jajecznice na talerzyki i po chwili znalazły one swoje miejsce na stole. Zajął miejsce na przeciwko swojego dziadka i uśmiechnął się do niego sięgając po widelec.
-Dużo masz dzisiaj pracy? - zapytał Ernest zajadając się jajecznicą. -Boże Calum, to smakuje jak niebo. - dodał, na co chłopak zaśmiał się i pokręcił nieporadnie głową.
-W sumie nie jestem do końca pewien. Zależy, co wymyśli mój szef - odparł również biorąc kęs śniadania. Dziadek chłopaka westchnął cicho i ponownie się odezwał.
-Może powinieneś poszukać pracy w innym miejscu?
-Teraz nie mam za bardzo na to czasu - odparł cicho. - Ta praca nie jest najgorsza, szczerze mówiąc. Poradzę sobie - Calum zapewnił mężczyznę uśmiechem, co on oczywiście zaakceptował.
Po kilkunastu minutach Calum był już w drodze do pracy. Musiał iść pieszo, ponieważ w samochodzie nie miał paliwa, a wypłaty jeszcze nie otrzymał. Zajęło mu to około pół godziny, oczywiście się spóźnił.
-Znowu spóźniony - westchnął drugi z pracowników, Leighton. Calum wzruszył ramionami i sięgnął po swój roboczy kombinezon. Wyszedł na zaplecze w celu przebrania się w owy strój i po chwili był gotów do pracy.
-Oliver dzisiaj będzie? - zapytał sięgając po jeden z kluczy leżący na prowizorycznym blacie, na którym znajdowały się inne narzędzia. Nie zauważył, że był on cały brudny, więc po chwili dłonie miał całe w smarze. Zaklął pod nosem i wytarł dłonie w kombinezon. Niestety, była to brudna robota.
-Powiedział, że przyjedzie bo ma do nas jakąś ważną sprawę - odpowiedział Leighton znudzonym tonem głosu. -Ciekawe, co teraz będzie od nas chciał.
-Mógłby nam już dać wypłatę - warknął Calum. - Jak on może być w ogóle naszym szefem? Nie ma o tym pojęcia i nawet nie liczy się z pracownikami.
-Zastanawiam się nad tym każdego dnia. Właścicielem tego warsztatu jest Bloom, więc to on powinien odpowiadać za wszystko, a nie ten szczeniak. Doskonale pamiętam jak tutaj było, kiedy twój ojciec był właścicielem.
-Lepiej bierzmy się za zmianę opon w tym audi, bo właściciel ma odebrać je o 8:00  - powiedział ostro Calum, na co Leighton tylko skinął głową.
            Około godziny 14:00, kiedy Calum i Leighton znaleźli czas na przerwę usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. Oboje oderwali wzrok od swoich kanapek i spojrzeli na osobę, która przekroczyła próg. Przybycie Olivera spotkało się z taką samą reakcją obojga, jaką było przewrócenie oczami.
-Jezu jak tu śmierdzi - powiedział na wstępie, a Calum wstał ze swojego miejsca.
-To jest warsztat samochodowy, więc to jest raczej normalne - odpowiedział brunet podchodząc do swojego ,,szefa". Wpatrywał się w niego i używał całych swoich sił, żeby nie roześmiać się, kiedy widział jak otrzepuję on swój garnitur i chusteczką higieniczną zasłania nos, aby uchronić się przed nieprzyjemnym zapachem.
-Poważnie? - zapytał sarkastycznie i pokręcił tylko głową. -Przejdę do rzeczy. Macie swoje wypłaty. - powiedział i wyciągnął z kieszeni dwie koperty z pieniędzmi. Wyglądał komicznie, kiedy siłował się z ich wydostaniem, jako że jedną dłonią wciąż zasłaniał nos. Calum i Leighton przyjęli koperty, po czym czekali na kolejną zapewne mało ważną informację.
-Nie mamy za bardzo czasu, więc jeśli możesz się pospieszyć... - ponaglił Olivera Leighton, a on kaszlnął znacząco. Calum parsknął śmiechem na ten gest.
-Dzisiaj w posiadłości państwa Bloom odbywa się przyjęcie charytatywne. Potrzebuję dwóch parkingowych.
-Nie rozumiem po co mówisz o tym nam - powiedział Calum i skrzyżował ręce na piersi. Oliver od razu zmierzył go wzrokiem. Brunet wyjątkowo działał mu na nerwy i nie potrafił zdzierżyć jego bezczelnego zachowania, aroganckich komentarzy i wzroku, którym go obdarzał - własnego szefa. Zastanawiał się, dlaczego jeszcze go nie pozbawił tej pracy.
-Posłuchaj mnie Hood - warknął. - Zacznij lepiej używać swoich szarych komórek. Wy macie być tymi parkingowymi.
-Nie zgadzam się na to - odpowiedział Calum. -Możesz wziąć Leightona, prawda? - zapytał kolegę, a on skinął głową.
-Dlaczego? - zapytał mrużąc oczy. Calum zaśmiał się cicho.
-Bo siedzę w tym warsztacie tak dużo czasu, że potrzebuje chociaż chwile wytchnienia.
-Tak samo, jak potrzebujesz pieniędzy - uśmiechnął się cwano Oliver. - Z tego co wiem, to twoja sytuacja w domu jest bardzo... zła? Płace ekstra.
Calum po chwili namysłu i walki ze sobą odezwał się zezłoszczonym głosem.
-Dobra. O której to się zaczyna?
-O 19:00 - Oliver uśmiechnął się z satysfakcją. - Wasze stroje będą przygotowane, wybrałem białe koszule z długimi rękawami, żeby zakryły te wasze okropne tatuaże - powiedział z obrzydzeniem. - A teraz wybaczcie, ale moja dziewczyna czeka na mnie w swojej rezydencji.
Uśmiechnął się pogardliwie  i wyszedł z warsztatu trzaskając drzwiami. Calum zacisnął mocniej szczękę i pięści, po czym rzucił jedną ze szmat w kąt pomieszczenia. Był zdenerwowany i sfrustrowany. Nienawidził tego, jak Oliver z niego szydził i  naśmiewał się. Nie cierpiał sposobu w jaki mówił o jego sytuacji rodzinnej. A przede wszystkim nienawidził tego, że musiał przyznawać mu rację i ulegać jego wszelkim prośbą, jako że potrzebował pieniędzy i tej pracy.
-Gówno mnie interesuje to, że jego dziewczyna czeka na niego w rezydencji - warknął Leighton siadając na krześle. Z powrotem do ręki wziął swoją nadgryzioną kanapkę i kontynuował śniadanie.
-Pieprzony palant - dodał Calum i również uczynił to, co jego kolega. - To oglądałeś wczoraj ten mecz?
I na tym rozmowa o ich niedoświadczonym i niedojrzałym szefie się zakończyła.
*
-Boże te koszule są takie niewygodne - jęknął Calum zapinając ostatni guzik pod samą szyję.
-Zaraz się uduszę - powiedział Leighton. Oboje założyli swoje kamizelki i poprawili włosy przed lustrem.
-Nie wierzę, że musimy to robić. A mogłem teraz pić piwo i oglądać mecz- westchnął brunet, na co Leighton mu przytaknął i wspólnie wyszli z pomieszczenia, w którym mieli się przebrać. Calum poprawił jeszcze swoje spodnie i pokręcił z niedowierzaniem głową. Nienawidził spodni, które nie były rurkami.
-Okej, moi podwładni - usłyszeli głos Olivera, który ominął sporej ilości fontannę na ogrodzie i podszedł do nich. Calum odruchowo zacisnął dłonie w pięści oraz swoją szczękę. Jego krew w żyłach zaczęła szybciej pulsować, a on sam starał zapanować się nad ogarniającą go złością. - Chyba wiecie, co macie robić prawda? Wychodzicie przed bramę, przyjmujecie samochody, parkujecie je na parkingu obok, podchodzicie do Jerry'ego i dajecie mu kluczyki, a on już będzie wiedział, co z nimi zrobić. Rozumiecie?
-Nie jesteśmy idiotami - odparł Leighton, na co Oliver zaśmiał się.
-Oczywiście. A teraz do pracy.
            Po około dwóch godzinach Calum i Leighton byli pozbawieni jakiegokolwiek czucia w nogach. Posiadłość była ogromna, samochodów mnóstwo i pracy mieli co niemiara. Kiedy goście przestali się już zjeżdżać, nastolatkowie usiedli na murku obok parkingu, dokładnie na przeciwko ogromnej posiadłości państwa Bloom.
-Nie wiem jak może im się podobać takie życie - westchnął Leigthon. - Jeżdżą na jakieś nudne bankiety, ubierają się w te wszystkie niewygodne ubrania...
-Dla nich to jest normą - odparł Calum poluźniając trochę swój tandetny krawat.
-Popatrz na te wszystkie dziewczyny, które tutaj się kręcą po tym ,,podwórku". Długie spódnice, koszule zapięta pod samą szyją... Przecież one są na oko w naszym wieku.
-Szczerze mówiąc to nie ma na czym oka zawiesić - zaśmiał się Calum obserwując wszystkie nastolatki. Według Caluma wyglądały one naprawdę obciachowo, ubrania zasłaniały każdy centymetr ich ciała, a same wyglądały niesamowicie poważnie i nieatrakcyjnie.
Po kolejnych kilku godzinach Calum wykąpany i odświeżony położył się w swoim łóżku. Jęknął z bólu i zmęczenia, po czym nakrył się mocniej kołdrą. Zmęczenie dawało się we znaki, pulsowanie w skroniach nasilało się. Chłopak marzył jedynie o tym, żeby zapaść w głęboki sen i obudzić się, kiedy jego życie będzie wyglądało inaczej. Wiedział jednak, że takie coś nie będzie miało miejsca. Po kilkunastu minutach opadł całkowicie z sił i zasnął, śniąc o kolejnym szarym dniu, który miał mieć miejsce nazajutrz.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc mamy pierwszy rozdział...
Chciałam zacząć publikować to ff od 1 kwietnia, ale nie mogłam się doczekać :D
Mam nadzieję, że są tutaj moi starzy czytelnicy, ale również Ci nowi :) 
Co sądzicie o pierwszym rozdziale?
Bardzo proszę o pozostawienie komentarza, to dla mnie bardzo wiele znaczy. 

Następny rozdział pojawi się w sobotę : ) 

P.S Hashtag --> #TDKAUff
P.p.s Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to napiszcie do mnie na tt lub w komentarzu pod rozdziałem : ) 
Miłego tygodnia :) 

8 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !! Na pewno będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zaczyna ^^ na pewno będę czekać na następne rozdziały x

    OdpowiedzUsuń
  4. Z checia bede czytac kolejne rozdzialy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie się zapowiada! :) Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)
    @mruuczus

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie się zapowiada! :) Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)
    @mruuczus

    OdpowiedzUsuń
  7. Super , wciągające czekam ma nexta ����
    // @julcia11d

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super!!! Już się nie mogę doczekać następnego!! :)

    OdpowiedzUsuń