sobota, 21 marca 2015

Rozdział 3

Czytasz = Komentujesz

            Calum niespokojnie przystępował z nogi na nogę i co chwilę przeczesywał palcami swoje włosy. Promienie słońca intensywnie wpadały przez okno w kuchni, a świeże powietrze pozwalało Calumowi na choć trochę spokoju. Brunet niecierpliwie czekał aż lekarz, po którego zadzwonił wyjdzie z pokoju jego dziadka i postawi diagnozę, która miał nadzieje nie będzie zła. Sięgnął po szklankę z wodą i upił sporego łyka. Chłodny trunek od razu orzeźwił bruneta, który wydawał się gotować w środku z nerwów i stresu.
            Po kilkunastu kolejnych minutach usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Podniósł się z krzesła w kuchni i czym prędzej podszedł do zaniepokojonego lekarza. Przełknął głośno ślinę, po czym odezwał się.
-I co z nim? – zapytał, a lekarz westchnął cicho.
-Przypisałem nowe leki o większej sile – powiedział wręczając Calumowi receptę. – Niestety serce jest coraz słabsze, niedługo twój dziadek będzie musiał jeździć na wózku inwalidzkim, jako że nie będzie miał siły chodzić o kulach.
Calum słysząc to spuścił jedynie głowę. Czuł jak smutek opanowuje całe jego ciało.
-Nie martw się na zapas – odezwał się ponownie doktor. –To po prostu przychodzi z wiekiem. Ale twój dziadek nie może mieszkać w takich warunkach.
-W jakich warunkach? – zapytał Calum podnosząc na niego swój wzrok.
-Nie macie prądu, mieszkanie nie jest w najlepszym stanie – zaczął lekarz, na co brunet zacisnął tylko dłonie w pięści. Jego ciało ogarnęła złość i zdenerwowanie.
-Brak prądu jest tylko chwilowy, a co do mieszkania to nie jest ono wcale w złym stanie. – warknął Calum – Wszystko mam pod kontrolą i potrafię zająć się własnym dziadkiem. A teraz przepraszam, ale spieszę się do pracy, więc jeśli mógłby pan już pójść to byłbym wdzięczny.
Lekarz tylko popatrzał na chłopaka i skinął głową, po czym wyszedł z mieszkania. Calum ciężko usiadł na krześle i skrzyżował ręce na piersi. Nie cierpiał, kiedy ktoś pouczał go na temat prowadzenia domu czy zapewniania odpowiedniej opieki swojemu dziadkowi. Chłopak robił co w jego mocy, jednak czasem po prostu nie był w stanie opłacić wszystkich rachunków i opłat, ale nigdy nie zdarzyła się sytuacja, że Calum nie kupił leków swojemu dziadkowi czy lodówka świeciła pustkami. Rezygnując ze swoich przyjemności miał potrzebne pieniądze na wydatki związane z utrzymaniem Ernesta.
            Calum podniósł się ze swojego miejsca i poszedł do pokoju, w którym przebywał jego dziadek. Po cichu zajrzał do środka i zobaczył śpiącego go na swoim łóżku. Chłopak zamknął drzwi i oparł się o ścianę obok. Chciał uspokoić swoje emocje, więc stwierdził że uda się w jedyne miejsce, w którym odnajdzie spokój.
*
            Ciemne chmury natarczywie przysłaniały promienie słońca oraz błękitne jak ocean niebo. Okolica była cicha; słychać było jedynie śpiew ptaków, szelest liści pobliskich drzew oraz ciche rozmowy przebywających w tym miejscu ludzi. Calum siedział na ławce opierając łokcie na kolanach, a twarz schował w dłoniach. Co rusz wzdychał cicho starając się zapanować nad cisnącymi się do oczu łzami. Ludzie wokół posyłali mu smutne i litościwe spojrzenia, ale on nie zwracał na nie uwagi. Nie cierpiał pokazywać swoich słabości, dlatego nie lubił, kiedy ktoś się nad nim litował.
-Przepraszam…- szepnął i podniósł wzrok na znajdujące się naprzeciw dwa nagrobki. Wpatrywał się w imiona swoich rodziców, a po jego policzku spłynęły samotne łzy. –Przepraszam, że nie daje sobie rady.
Calum był zawstydzony tym, że nie zawsze daje sobie radę. Przysiągł sobie, że po śmierci rodziców nie podda się i będzie robił wszystko, aby pomimo młodego wieku poradzić sobie ze wszystkimi trudami czekającymi na niego w przyszłości. Niestety teraz tracił wiarę w możliwość normalnego życia. Bał się tego, co na niego czyha za rogiem; bał się utraty ostatniej bliskiej osoby, która mu została. Nie wiedział jak poradziłby sobie, kiedy zabrakłoby jego dziadka. Chłopak zostałby wtedy całkowicie sam, nie miałby już nikogo. Nie podobała mu się taka wizja. Brakowałoby mu codziennych rozmów przy śniadaniu, wspólnego komentowania różnych seriali, grania w szachy i słuchania starych piosenek. Calum nawet nie chciał do siebie dopuszczać tych myśli.
            Szybkim ruchem otarł mokre od łez policzki i nabrał powietrze do płuc, po czym wypuścił je ze świstem. Wyciągnął z kieszeni telefon, kiedy poczuł wibracje. Zamglonym spojrzeniem spojrzał na wyświetlacz i zobaczył wiadomość od Leightona. Westchnął głęboko kiedy przeczytał, że Oliver każe im pracować w rezydencji państwa Bloom dzisiejszego wieczoru. Niechętnie, ale musiał się zgodzić, jako że musiał uregulować rachunki i zakupić nowe leki dla swojego dziadka. Schował telefon do kieszeni i skierował wzrok z powrotem na nagrobki. Dłonie oparł za sobą i wpatrywał się w nie kolejne kilka minut. Lubił spędzać czas ze swoimi rodzicami.
*
-Nie mogę uwierzyć, że on nas do tego wynajął- powiedział wkurzony Leighton zawiązując pod samą szyję swój krawat. Calum sfrustrowany uczynił to samo i ostatni raz przeglądnął się w lustrze.
-W dzień pracujemy na warsztacie, a wieczorem jesteśmy kelnerami – warknął brunet wychodząc z pomieszczenia.- On się nami bawi czy faktycznie potrzebuje pomocy?
-On ma satysfakcje z tego, kiedy widzi nas w tych obciachowych ciuchach – odparł Leighton. –Jakbym wziął tę tacę i mu przypie-
-O tu jesteście moje pingwiny – przywitał ich ochoczymi oklaskami Oliver. Calum robił wszystko, żeby powstrzymać swoją pięść, która rwała się do spotkania z policzkiem szefa. –Dzisiaj jesteście kelnerami na tym jakże uroczym przyjęciu córek szefów firm, z którymi współpracuje pan Bloom. Teraz kilka zasad. Po pierwsze: nie zatrzymujecie wzroku na żadnej z dziewczyn dłużej niż na 5 sekund. Po drugie: żadnego dotykania, uwodzenia, flirtowania. Jak nie, to was wyrzucę. A teraz do pracy – skończył swój wywód wciskając czarne tace do ich rąk. Leighton tylko pokręcił głową, a Calum zaklął pod nosem. Oboje udali się do kuchni w celu przyjęcia swoich zadań i po chwili balansowali pomiędzy tłumem ludzi oraz stolikami.
-Boże jakie one są sztywne – powiedział na ucho Calumowi Leighton. Brunet zaśmiał się i skinął głową. Mięło kilka godzin od całej imprezy, a dziewiętnastolatkowie nie przystosowywali się do zasad, które narzucił im Oliver. Problem w tym, że dziewczyny wydawały się być odporne na ich urok osobisty. Calum postawił pięć kieliszków z szampanem na tacy i skierował się do grupki dziewczyn stojących w niewielkim kółku. Śmiały się, jak dla Caluma zbyt słodko i rozmawiały o czymś naprawdę nieinteresującym. Brunet przejechał palcami wzdłuż swoich idealnie ułożonych blond pasemek i uśmiechnął się, po czym podszedł do nich.
-Może szampana? – zapytał obserwując twarze roześmianych dziewczyn. One ochoczo sięgnęły po kieliszki, co spotkało się z uśmiechem chłopaka. Wodził wzrokiem po ich twarzach urządzając w głowie ranking, która z nich jest najpiękniejsza, kiedy jedna z twarzy przykuła jego uwagę. Zawiesił spojrzenie na długowłosej brunetce na dłużej niż 5 sekund, co ona wyczuła sądząc po tym, że również obdarzyła go spojrzeniem. Kiedy spojrzała w jego oczy otworzyła szerzej swoje usta, a w oczach pojawiło się zdezorientowanie.
-Panno Bloom, ojciec panienki pannę prosi – podszedł do nich lokaj i zwracając się do dziewczyny, która znajdowała się teraz w centrum uwagi Caluma. Chłopak otworzył szeroko oczy w geście zdziwienia, na co ona przerażona rzuciła mu ostatnie spojrzenie odchodząc w głąb tłumu. Calum posłał jej tylko cwany uśmiech, kiedy odwróciła się w jego stronę i pokręcił głową.

Przez resztę nocy wyszukiwał swoim spojrzeniem dziewczyny i robił wszystko, żeby speszyła się lub zawstydziła. Doskonale wiedział, że go pamiętała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć wszystkim. 

Osoby, które chcą być informowane o rozdziałach niech napiszą w komentarzu POD TYM ROZDZIAŁEM, bo jestem trochę roztargniona i możliwę, że się pogubiłam ;) 

Jeżeli czytacie, proszę komentujcie. Szanujcie moją pracę. 

Jeżeli czytacie, oddajcie głosy w ankiecie. To jest jedno kliknięcie ;)

Dziękuję i do soboty :)

P.S Następny rozdział będzie dłuższy. 

1 komentarz:

  1. Jeju troche smutny ten rozdzial :( chcialo mi sie plakac jak on siedzial na cmentarzu ... ale ten rozdzial byl swietny <3 z niecierpliwoscja czekam na kolejne rozdzialy :)

    OdpowiedzUsuń