sobota, 14 marca 2015

Rozdział 2

Czytasz = Komentujesz : ) 

Calum ze znudzeniem wpatrywał się w tykający zegar wiszący tuż nad lodówką. Siedział przy okrągłym stole i popijał czarną kawę, która choć trochę pomoże mu przeżyć dzisiejszy dzień. Wsłuchał się w pozorną ciszę i przymknął na moment oczy. Był totalnie wykończony pracą i innym obowiązkami, które nieustannie na niego spadają. Czuł każdy mięsień w swoim ciele, powieki ledwo utrzymywały się otwarte, a jego skronie pulsowały w rytm bicia serca. Jedyne czego potrzebował to chwile wytchnienia, co niestety możliwe nie jest. Z samego rana odebrał pocztę i niestety, tak jak się spodziewał otrzymał zawiadomienie od firmy dostarczającej prąd do jego mieszkania. Zagrożenie odłączeniem prądu nie zrobiło na nim zbyt wielkiego wrażenia, jednak nie mógł dopuścić do tego, żeby jego dziadek żył w takich warunkach.
Z salonu dobiegały go dźwięki telewizora, który grał dosyć głośno, jako że dziadek Caluma nie miał zbyt dobrego słuchu. Ernest oglądał kolejny odcinek swojego ulubionego serialu z lat ’70 i komentował wybory i rozterki bohaterów w każdy możliwy sposób. Calum zerknął na zegarek, żeby zobaczyć ile czasu do wyjścia im zostało. Dzisiaj zabierał swojego dziadka na kontrolne badanie serca do szpitala. Cudem wyprosił jeden dzień wolnego u Olivera, oczywiście musząc prosić go i być zdanym na jego łaskę. Brunet jednak nie miał większego wyjścia.
Kiedy serial się skończył dziadek Ernest przyszedł podparty na kulach do kuchni, w której znajdował się jego wnuk. Uśmiechnął się w jego stronę, co Calum chociaż wykończony odwzajemnił. Chłopak podniósł się z miejsca i pomógł swojemu dziadkowi wyjść z mieszkania, następnie dojść do samochodu. Mężczyzna miał poważne problemy zdrowotne, dlatego badania były konieczne, a on sam chodził o kulach. Calum obawiał się, że niedługo może być jeszcze gorzej, jednak starał się nie myśleć w ten sposób. Na głowie miał zbyt dużo zmartwień. 
-No więc jedziemy do miejsca, które tak bardzo ubóstwiam – zaśmiał się sarkastycznie Ernest zapinając pas. Calum zajął miejsce kierowcy i uczynił to samo.
-Nie będzie źle dziadku. To tylko kontrolne badania – stwierdził chłopak, kiedy ze skupieniem wyjeżdżał na dosyć ruchliwą ulicę.
-Jestem pewny. Przeżyłem wojnę, więc chyba nic mnie nie zniszczy.
-Byłeś wtedy małym dzieckiem, więc…
-To nie ma żadnej różnicy. – powiedział poważnie, a brunet parsknął śmiechem. Uchylił okno w samochodzie i zaczerpnął się wlatującym powietrzem. Lato coraz bardziej się nasilało, słońce świeciło mocniej, a dzień był dłuższy. Calum bardzo lubił tę porę roku, jednak zmieniał zdanie w momencie, kiedy musiał jechać samochodem bez klimatyzacji.
-Nie miałeś problemu, żeby  dostać wolne? – zapytał dziadek chłopaka zerkając na niego. Calum poprawił na nosie swoje przeciwsłoneczne okulary po czym uśmiechnął się.
-Nie miałem. Chyba też mi się należy trochę odpoczynku.
-Właśnie – potwierdził Ernest poprawiając się na swoim miejscu. – Powinieneś się trochę rozerwać Calum.
-Co masz na myśli? – zapytał brunet marszcząc brwi podczas włączania kierunkowskazu. Zahamował gwałtownie, kiedy pewna kobieta zajechała mu drogę. Zaklął pod nosem, co spotkało się ze śmiechem jego dziadka.
-Powinieneś pójść na imprezę, do klubu, cokolwiek. Nie musisz siedzieć ze mną cały czas – zaśmiał się. – Ja naprawdę daję sobie radę-
-Jesteśmy na miejscu – przerwał mu Calum odpinając pas. Nie chciał kontynuować rozmowy na ten temat, więc wysiadł z samochodu i podszedł do drzwi dziadka. Otworzył je i pomógł mężczyźnie wysiąść z pojazdu.
-Starość nie radość – zaśmiał się, podtrzymując się na ramieniu swojego wnuka. – I pomyśleć, że kiedyś byłem najlepszy w koszykówkę na boisku.
Calum zaśmiał się cicho i podał dziadkowi jedną kulę, a Ernest złapał pod rękę wnuczka i tak właśnie weszli do szpitala. Dojście do odpowiedniego gabinetu zajęło im kilka minut zważając na fakt, że budynek był ogromny. Calum przywitał się z lekarzem i wyszedł na korytarz. Usiadł na jednym z krzeseł i wyciągnął z kieszeni swój telefon. Zaczął bezcelowo go używać, przeglądając w nim przeróżne bezużyteczne strony. Chciał po prostu zabić czas, kiedy czekał na swojego dziadka. Martwił się o jego stan zdrowia; bał się, że może on się pogorszyć. Calum nie może poświęcać mu więcej uwagi niż to robi, ponieważ pracuje dziewięć godzin dziennie i nie jest  stanie wygospodarować więcej czasu.
Po około półtorej godzinie Calum był w trakcie przygotowywania obiadu. Jego myśli cały czas zaprzątała dzisiejsza rozmowa z lekarzem. Brunet nie wiedział za bardzo jak ma odbierać słowa ,,Nastąpiły niewielkie zmiany w okolicach serca.” Zmartwiło go to do tego stopnia, że nie mógł się skupić choćby na obieraniu ziemniaków. Zaklął siarczyście, kiedy ostrze noża przecięło opuszek jego palca. Od razu włożył dłoń pod zimną wodę, po czym przykleił na ranę plaster. Oparł się o blat w kuchni i zacisnął pięści na jego krawędzi. Złość opanowała jego całe ciało ponieważ bał się, że może nie poradzić sobie z tym wszystkim, co na niego spada.
*
Calum po długich namowach swojego dziadka zgodził się pójść rozerwać do jednego z klubów w centrum miasta. Przebrał się w swoje czarne rurki i założył jedną z czerwonych koszul w czarną kratkę. Była z krótkimi rękawami, więc jego niewielkie tatuaże na opalonym ramieniu były widoczne. Przeczesał palcami swoje włosy, poprawił grzywkę z blond pasemkami i westchnął ciężko. Nie wiedzieć czemu odczuwał zdenerwowanie. Lubił chodzić na imprezy, jednak w ostatnim czasie musiał je stanowczo ograniczyć ze względu na swojego dziadka. Teraz denerwował się zostawieniem go samego w domu, jednak musiał zacząć żyć własnym życiem i pomyśleć też o sobie. Ostatni raz popatrzał w lustro i wyszedł z łazienki. Poszedł do naprawdę skromnego salonu i sięgnął do szafki po kluczyki samochodu. Po chwili jednak rozmyślił się przypominając sobie o alkoholu, który zamierza dzisiaj pić.
-Dobrze dziadku, wrócę około 2:00, okej? – zapytał Ernesta, który rozwiązywał krzyżówki.
-Nie martw się niczym Cal. Poradzę sobie, jestem już dużym dzieckiem – odpowiedział, na co Calum zaśmiał się.
-Dobra, to ja idę. Trzymaj się.
-Baw się dobrze! – krzyknął za nim dziadek, kiedy chłopak wychodził z mieszkania.
Włożył ręce do kieszeni i skierował się wzdłuż chodnika, prosto w stronę klubu. Swoimi trampkami kopał kamyki znajdujące się na jego drodze. Głowę miał spuszczoną, w jego twarz uderzały chłodne podmuchy wiatru. Po kilkunastu minutach zdał sobie sprawę, że znajduje się na miejscu. Podniósł wzrok i od razu zauważył neon zawieszony nad wejściem klubu i ochroniarza przy wejściu. Ostatni raz rozważył wszelkie ,,za” i „przeciw” po czym skierował się do wejścia. Pokazał swój dowód osobisty, który był jego wejściówką do tego miejsca i po chwili znajdował się w środku. Do jego uszu od razu dobiegła głośna muzyka, o jego ciało zaczęły ocierać się inne, a do nozdrzy dobiegł zapach potu i alkoholu. Calum przepchnął się pomiędzy wszystkimi ludźmi do blatu, przy którym od razu zamówił whisky z colą. Usiadł na obracającym się krzesełku i czekał na swoje zamówienie. Rozejrzał się wokół wzrokiem szukając osoby do towarzystwa, jednak jak na razie nikt specjalny nie rzucił mu się w oczy. Upił łyka swojego alkoholu, którego przed chwilą postawił przed nim barman i oparł głowę na swojej dłoni. Zaczął rozmyślać nad wszystkim, co dzieje się w jego życiu i wiedział, że musi przestać to robić. Myśli, które go nawiedziły w połączeniu z alkoholem mogłyby doprowadzić do zrobienia jakiejś głupoty, jednak tego nie chciał.
            Impreza trwała w najlepsze; Calum wypił już trzy drinki, które pozwoliły mu na rozluźnienie się. Jego koszula miała odpięte dwa górne guziki, a on sam tańczył z jedną ze znajdujących się tutaj dziewczyn. Piękna blondynka miała przyciśnięte plecy do jego torsu, a brunet mocno ją przytrzymywał trzymając dłoń na jej brzuchu. Jego usta co chwilę znajdowały miejsce na jej szyi, a sam chłopak ocierał się o nastolatkę łapczywie pragnąc jej bliskości. Kiedy kolejny raz zassał skórę jej szyi dziewczyna jęknęła głośno, jednak zagłuszyła ją dudniąca muzyka.
-Jak ci na imię? – zapytał Calum, a jego gorący oddech uderzył w jej skórę.
-Kate – wychrypiała, na co chłopak uśmiechnął się.
-Ładnie – odpowiedział i gwałtownie obrócił ją w swoją stronę. Mocno wczepił palce w jej biodra, po czym pocałował ją brutalnie. Dziewczyna od razu oddała pocałunek, a ich języki zaczęły toczyć walkę o dominacje. Nie ukrywała ona, że była zafascynowana brunetem i miała nadzieję, że na pocałunku się nie skończy.
-Kotku – zaczął chłopak, kiedy oderwał się od niej z ciężkim oddechem. – Idę do baru, nie uciekaj nigdzie.
Nastolatka uśmiechnęła się tylko i przygryzła dolną wargę. Kiedy Calum odchodził w stronę baru ona zdążyła jeszcze uderzyć go w pośladki, co tylko spotęgowało uczucie pożądania.
-Jeszcze raz whisky – powiedział Cal do barmana. Oglądnął się szybko, żeby zobaczyć czy dziewczyna aby na pewno na niego czeka. Odebrał drinka od mężczyzny i niemal od razu opróżnił zawartość szklanki. Czuł jak alkohol przejmuje nad nim całkowitą kontrolę, zalała go fala gorąca, a uczucie adrenaliny wciąż wzrasta. Mocniej przytrzymał się blatu, kiedy zakręciło mu się w głowie i poczuł mdłości. Niedługo zajęło mu podjęcie decyzji o jak najszybszym opuszczeniu lokalu w celu przewietrzenia się. Przeciskał się pomiędzy spoconymi ciałami wszystkich ludzi i wyszedł przed budynek. Gwałtownie nabierał powietrze do płuc, a dłonie oparł na kolanach pochylając się lekko. Po kilkunastu minutach poczuł, jak ogarnia  go pozorny spokój, a alkohol wyparowuje z jego ciała. Nieco chwiejnym krokiem podszedł do murka na którym zajął miejsce. Zastanawiał się nad powrotem do klubu, jednak od razu pomyślał o swoim dziadku, który został sam w domu. Pospiesznie uniósł głowę i otworzył szerzej oczy. Poczuł niesamowite zmartwienie i wiedział, że lada chwila musi wrócić do domu. Podniósł się do pozycji stojącej i przeczesał dłonią włosy. Wodził wzrokiem po okolicy, jednak jedyne co zobaczył to dziewczynę stojąca naprzeciwko niego. Zmarszczył brwi w geście niezrozumienia i zatrzymał na niej spojrzenie. Wyglądała na przestraszoną, właściwie przerażoną. Niespokojnie oglądała się czy aby nikt do niej nie podchodzi, dłońmi pocierała zapewne zmarznięte ramiona i do tego słaniała się na nogach. Była ubrana strasznie skąpo i jej ubranie nie zakrywało zbyt wiele. Calum niepewnie postawił krok w jej stronę, kiedy zobaczył dwójkę młodych chłopaków podchodzących do niej.
-Hej maleńka, czemu uciekłaś z klubu? – zapytał jeden z nich i dotknął ramienia dziewczyny, na co ona od razu odskoczyła od niego. Calum uważnie przyglądał się tej całej sytuacji, jednak nie wydawało mu się, że owa dziewczyna była zadowolona z ich towarzystwa. –Wróćmy się trochę zabawić.
-Zostawcie mnie – szepnęła, a przerażenie w jej głosie było aż nadto wyczuwalne.
-Chyba powiedziała, żebyście ją zostawili – wtrącił się Calum i podszedł do brunetki. Chłopacy zdziwieni popatrzeli na niego, a on objął dziewczynę ramieniem. Za trzęsła się ze strachu, jednak nie powiedziała ani słowa.
-My żeśmy sobie ją wcześniej zaklepali – odpowiedzieli z satysfakcją, na co chłopak parsknął śmiechem.
-Nie wydaje mi się – odparł i przyciągnął drżącą ze strachu dziewczynę jeszcze bardziej do siebie. – Na środku parkietu zostawiłem niejaką Kate. Na pewno będzie chętna was zaspokoić, a teraz spadajcie.
Po tych słowach nic nie odpowiedzieli tylko po prostu skierowali się w stronę wejścia do klubu. Calum odsunął się od brunetki ściągając rękę z jej ramienia.
-Wszystko okej? – zapytał patrząc na nią niepewnie.
-Tak. Zostaw mnie.
-Serio? Przed chwilą uratowałem cię przed tymi pożal się boże osiłkami, a ty mi mówisz ,,zostaw mnie”? Co ty tutaj robisz, skoro jesteś taka wystraszona?
-To nie jest twoja sprawa – odpowiedziała cichutko, tak że Calum musiał wytężyć słuch żeby cokolwiek usłyszeć. Dopiero teraz zobaczył jak rozbieganym spojrzeniem wodziła po ziemi, nie mając nawet odwagi spojrzeć na bruneta.
-Jesteś totalnie przerażona i szczerze mówiąc nie wyglądasz na dziewczynę, która chodzi po klubach… Chociaż twoje ubranie trochę myli – stwierdził patrząc na jej króciutką spódniczkę i bardzo obcisłą koszulkę na ramiączkach. – Chodź.
-Nigdzie nie idę – powiedziała, kiedy chłopak złapał ją za łokieć.
-Zaprowadzę cię na postój taksówek i wrócisz spokojnie do domu. – odparł spokojnie. Dziewczyna niechętnie zgodziła się, jednak cały czas unikała jego spojrzenia. Po kilku minutach doszli do jednej z taksówek, za którą Calum zapłacił swoimi ostatnimi pieniędzmi.
-Dziękuję – usłyszał cichy głos brunetki, który teraz wydawał się nie drżeć tak bardzo, jak kilka minut temu.

-Nie polecam się na przyszłość. – odparł, na co dziewczyna uniosła na niego swoje spojrzenie. Calum od razu spojrzał w jej oczy i wpatrywał się w nie przez chwilę. Po chwili brunetka speszona wsiadła do taksówki, która ruszyła kilka sekund później. Calum zamrugał kilka razy dość energicznie i zmarszczył brwi w zastanowieniu. Owa dziewczyna wydawała mu się znajoma, jednak nie mógł sobie przypomnieć, skąd mógł kojarzyć tę twarz i spojrzenie. Nie zastanawiając się nad tym dłużej ruszył w stronę domu myśląc jedynie o odpoczynku i śnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy więc rozdział drugi : ) 
I jak Wam się podoba? 
Mam kilka ogłoszeń : 
1. Zachęcam do udziału w ankecie po prawej stronie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy :') 
2.Zachęcam do obserwowania bloga ---> po prawej stronie : ) 
3.Osoby, które chciałyby być informowane o rozdziałach bardzo proszę o napisanie w komentarzu pod rozdziałem lub w zakładce ,,Lista informowanych" po lewej stronie.
4. Zachęcam do używania na tt hashtagu #TDKAUff ponieważ BARDZO zależy mi, żeby więcej osób dowiedziało się o tym opowiadaniu. 

Następny rozdział pojawi się w piątek lub sobotę : ) 

Proszę o komentarze, które motywują! :D 
Do napisania xx 

1 komentarz:

  1. Super rozdzial, zaskoczyl mnie oczywiscie pozytywnie, czekam z niecierpliwoscia na kolejne rozdzialy <3

    OdpowiedzUsuń