W końcu
nadszedł upragniony dzień tygodnia dla Caluma. Niedziela. Jedyny dzień, w
którym mógł odpocząć, odciąć się od rzeczywistości i zrobić coś na co ma
ochotę. Z uśmiechem na ustach podniósł się z łóżka i wyjrzał przez okno
znajdujące się tuż nad nim. Słońce świeciło całą swoją mocą, więc Calum
domyślił się, że godzina była dosyć późna. Stanął na nogi i przeciągnął się.
Przetarł dłonią oczy, po czym założył jedynie swoje czarne rurki przetarte na
kolanach. Wyszedł ze swojego pokoju i skierował się do kuchni, w której
siedział już dziadek chłopaka.
-Dzień
dobry – odezwał się brunet i posłał dziadkowi uśmiech. Sięgnął do lodówki po
karton z sokiem pomarańczowym i upił łyka.
-Dzień
dobry Calum. Pamiętam jak ja miałem takie ciało – zaśmiał się, obserwując nagi
tors chłopaka. –Za kilkadziesiąt lat będziesz wyglądał tak jak ja.
-Dziękuję
za pocieszenie – odpowiedział chłopak i sięgnął po suchą bułkę, po czym zajął
miejsce naprzeciwko mężczyzny.
-Miałem
nadzieję, że tak się stanie. Dzisiaj jest niedziela, więc przychodzą Hans i Tom
na partyjkę szachów i może jakieś karty.
-Okej
– odparł brunet przeczesując włosy swoimi palcami. –Wyjdę wtedy z domu.
-Nie
chodzi mi o to, żebyś wychodził. Po prostu nie będziesz zapewne chciał spędzać
czasu ze starymi facetami – zaśmiał się Ernest, a Calum odpowiedział mu tym
samym.
-Chyba
pójdę na plaże. Pogoda jest wprost genialna – stwierdził brunet spoglądając
przez okno. Kiedy skończył swoje szybkie śniadanie porozmawiał jeszcze z
dziadkiem po czym udał się do swojego pokoju w celu kompletnego ubrania się.
Miał
nadzieję, że choć trochę odpocznie na plaży i oczyści swój umysł ze zbędnych
myśli.
*
Calum
leżał na kocu wsłuchując się w szum fal. Nieustannie uderzały one o twardy
brzeg wytwarzając miły dla ucha dźwięk. Promienie słońca padały na rozgrzaną
klatkę piersiową Caluma zaopatrując go w dodatkową opaleniznę. Przyjemny
chłodny wiatr rozwiewał jego włosy i przynosił chwilowe ukojenie. Calum
poprawił swoje okulary przeciwsłoneczne i wyciągnął z plecaka swój odtwarzacz
mp4. Włożył słuchawki do uszu i włączył jedną ze swoich ulubionych piosenek
ostatnimi czasy. Oparł łokcie na kolanach i wpatrywał się w spokojny ocean.
Ptaki latały nad samą wodą, ludzie pływali i surfowali. Calum od czasu do czasu
został uderzony piłką plażową w głowę przez małe dzieci, co kwitował tylko
uśmiechem.
Doskonale pamiętał czasy, kiedy
przychodził na plażę ze swoimi rodzicami. Urządzali pikniki, dużo rozmawiali i
cieszyli się wspólnym wolnym czasem. Mama chłopaka zawsze czytała swoje
ulubione książki, a Calum ze swoim tatą grał w piłkę nożną czy siatkówkę.
Wspominał te chwile z uśmiechem na ustach chociaż doskonale wiedział, że te
czasy nie wrócą już nigdy. Cieszył się, że pozostały mu chociaż wspomnienia.
Chłopak przesypywał między palcami złocisty, rozgrzany piasek zastanawiając się
nad swoją przyszłością. Bardzo szybko został rzucony na głęboką wodę. Musiał
rzucić szkołę, znaleźć sobie pracę, zarabiać żeby utrzymać swojego schorowanego
dziadka. Zastanawiał się, jak długo takie życie potrwa. Czy do końca życia
będzie pracował w warsztacie, który kiedyś należał do jego ojca? Do końca życia
będzie żył w takiej biedzie i ubóstwie? Dostawał naprawdę małą wypłatę; nie
wystarczała ona na opłacenie wszystkich rachunków, dlatego musiał ograniczać
własne wydatki. Lekarstwa też miały swoją cenę, a były one ważniejsze niż
przykładowo nowa bluzka czy spodnie. Calumowi wystarczało to, co miał; wolałby
jednak żyć nie martwiąc się o to, czy wystarczy mu pieniędzy do pierwszego
każdego miesiąca.
Zrezygnowany sięgnął po swoją
butelkę z colą i upił z niej spory łyk, chcąc zaspokoić pragnienie. Rozejrzał
się po okolicy, kiedy zauważył w oddali znajomą mu brunetkę idącą wzdłuż
brzegu. Ubrana była oczywiście nieodpowiednio, żeby przebywać na plaży, jednak
Calum nawet nie raczył skomentować tego w myślach. Rozśmieszał go tylko fakt,
że Norman biegał za nią z parasolką osłaniającą jej głowę. Chłopak zaśmiał się
i pokręcił głową. Nie rozumiał tego, jak brunetka mogła korzystać z tych
wszystkich usług, które oferują jej pracownicy rezydencji jej rodziców. Calum
nie mógłby żyć w taki sposób. Nic nie robiłby sam, wszyscy by mu usługiwali i
wypełniali jego polecenia. Z jednej strony nie byłoby to złe rozwiązanie,
jednak po jakimś czasie znudziłoby mu się to. Czułby się na pewno jak osoba,
która nie potrafi nic zrobić i bałby się cokolwiek zrobić samodzielnie.
-Można
się przysiąść? – Calum usłyszał delikatny głos i odwrócił się w stronę z której
dobiegał. Zobaczył przed sobą długowłosą blondynkę. Uśmiechała się do niego, co
on po chwili również odwzajemnił.
-Oczywiście,
nie odmówię tak pięknej dziewczynie – zaśmiał się i zrobił jej miejsce na kocu.
Blondynka ze śmiechem zajęła miejsce obok chłopaka i niezdarnie odgarnęła
kosmyk włosów za ucho.
-Jesteś
bardzo uprzejmy – powiedziała i skrzyżowała nogi. – W takim razie dlaczego tak
przystojny chłopak siedzi tutaj sam?
Calum
uśmiechnął się uwodząco na te stwierdzenie.
-Czeka
na kogoś wyjątkowego.
-To może
przeszkadzam?
-Właśnie
zajęłaś to miejsce – stwierdził chłopak, na co ona zrumieniła się. Calum od
razu stwierdził, że była bardzo urocza w dodatku wyjątkowo piękna. Długie
kręcone włosy opadały na jej ramiona, idealnie szczupłe nogi były pokryte
opalenizną, a jej uśmiech wydawał się być jaśniejszy niż promienie słońca.
-Oh…
To może poznamy się lepiej? – zapytała niepewnie, na co Calum skinął głową.
-To
jak masz na imię?
-Trish
– odpowiedziała wyciągając dłoń w stronę chłopaka.
-Calum
– odparł ujmując delikatnie palce dziewczyny.
I
takim oto sposobem Calum spędził resztę popołudnia rozmawiając z nowo poznaną
dziewczyną.
*
-Dlaczego
jesteś taki szczęśliwy, Calum? – zapytał Ernest krzątającego się po kuchni
Caluma. Ten na to stwierdzenie posłał mu jeszcze szerszy uśmiech. –Czyżby
dziewczyna?
-Możliwe…-
odpowiedział tajemniczo, po czym zaśmiał się. Wyciągnął z lodówki butelkę z
mlekiem i zalał nim swoje płatki.
-Poważnie?
Znalazłeś sobie dziewczynę? – zadał kolejne pytanie dziadek poprawiając się na
krześle. Calum zajął miejsce naprzeciwko niego i przeczesał palcami swoje
włosy.
-Nie
chce zapeszyć – stwierdził biorąc łyżkę z płatkami do buzi.
-Jak
ma na imię?
-Trish
– odpowiedział brunet przełykając śniadanie. – Jest naprawdę bardzo miła,
ładna, mądra…
-Ktoś
tu się zakochał… - zagruchał Ernest, na co Calum zarumienił się delikatnie i
spuścił głowę.
-Zdecydowanie
nie można tego tak nazwać – zaczął się tłumaczyć. –To jest tylko chwilowe
zauroczenie.
-Cieszę
się synu, że znalazłeś drugą połówkę. Wydawałeś się być samotny…
-Nie
byłem samotny – zaprzeczył szybko. Wstał z miejsca i włożył do zlewu naczynia.
– Sam sobie wybrałem takie życie.
-Mam
nadzieję, że nie czujesz się uwiązany w domy przeze mnie.
-Oczywiście,
że nie – powiedział z uśmiechem. Wyciągnął telefon z kieszeni, kiedy poczuł
jego wibracje. Uśmiechnął się, kiedy zobaczył wiadomość o Trish. –Dziadku ja
wychodzę teraz… Wrócę za dwie godziny. Poradzisz sobie?
-Oczywiście
Calum. Pozdrów swoją ukochaną – zaśmiał się. Calum tylko przewrócił oczami.
-To
jest tylko koleżanka… Do zobaczenia później.
Chłopak
włożył swoje stare, ulubione trampki i po chwili był już w drodze do parku,
gdzie umówił się z blondynką. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, jako że
pierwszy raz od długiego czasu spotkanie z jedną dziewczyną sprawiało mu tyle
radości. Lubił z nią przebywać, rozmawiać a w ciągu ostatnich kilkunastu dni
zbliżyli się do siebie. Po kilkunastu minutach był już na miejscu. Kiedy
zobaczył Trish uśmiechnął się do niej, po czym przytulił delikatnie. Do jego
nozdrzy od razu dotarł zapach jej słodkich perfum.
-Cześć
Calum – uśmiechnęła się do niego i poprawiła swoje długie włosy. Calum z
rozmarzeniem obserwował jej ruchy, po czym odchrząknął znacząco.
-Możemy
iść?
-Oczywiście
– odpowiedziała Trish i po chwili Calum i dziewczyna spacerowali ścieżkami w
parku. Słońce było przysłonięte przez gałęzie drzew, szum liści był wyraźnie
słyszalny, a wiatr rozwiewał im włosy. Blondynka cały czas musiała je sprawnym
ruchem poprawiać. Calum był zapatrzony w dziewczynę jak w obrazek.
-Więc
opowiedz mi o swoich zainteresowaniach – napomknął chłopak, co spotkało się z
promiennym uśmiechem Trish.
-Zdecydowanie
moda. A twoje?
-Nie
mam zainteresowań – stwierdził brunet.
-Każdy
jakieś ma…
-Raczej
osoby, które mają na to czas.
-A ty
nie masz?
-Dużo
pracuję i zajmuje się domem – westchnął, na co Trish zmarszczyła brwi, jednak nie
odpowiedziała.
Spędzili
dużo czasu na rozmowie; Calum wyjątkowo otworzył się przed dziewczyną i
powiedział jej o sobie nieco więcej niż planował, jednak miał nadzieję, że nie
będzie to miało żadnego wpływu na ich relacje. W połowie drogi chłopak splótł
swoje palce z palcami dziewczyny, co ona skwitowała uroczym uśmiechem.
*
Rosalia
stała w swoim pokoju i czekała aż jej chłopak przyjdzie się z nią pożegnać.
Wyjeżdżał dzisiaj w kilkudniową delegacje do innego miasta, a dziewczyna miała
co do tego mieszane uczucia. Z jednej strony chciałaby żeby został, a z drugiej
kiedy jest na miejscu to i tak nie spędzają zbyt dużo czasu ze sobą.
Ziewnęła
cicho akurat w chwili kiedy, jej chłopak przekroczył próg jej sypialni.
-Dobrze
Rosalio, więc zobaczymy się za kilka dni. Mam nadzieję, że nie będziesz za
bardzo tęskniła – zaśmiał się, a ona zmarszczyła brwi. Właściwie obawiała się,
czy w ogóle uczucie tęsknoty będzie jej towarzyszyło.
-Postaram
się – zaśmiała się nerwowo, a on pocałował ją w policzek.
-Do
zobaczenia! – krzyknął przed wyjściem z pomieszczenia po czym usłyszała trzask
drzwi. Osłupiała wpatrywała się w miejsce, w którym przed chwilą stał Oliver po
czym usiadła na marmurowym parapecie. Otuliła się mocniej swoją bawełnianą
piżamą i podsunęła kolana pod samą brodę. Wpatrywała się w granatowe niebo, na
którym migotały już tysiące gwiazd zastanawiając się, czy właśnie tak powinno
wyglądać ich pożegnanie. Chciałaby żeby było inaczej, jednak ich związek był
niezdrowy. Rosalia spotykała się z Oliverem, dlatego że był to idealny chłopak
dla niej według jej rodziców. Była ona pod ich całkowitym wpływem, więc nie
mogła się im sprzeciwić. Nie okazywali sobie zbyt dużo uczuć, praktycznie nie
spędzali ze sobą czasu. Kiedy Oliver miał więcej czasu, nocował u niej w
pokoju. Mimo tego, że dzielili wtedy jedne łóżko, to i tak każdy miał swoją
stronę posłania. Blondyn mieszkał również w tym samym budynku tylko w innym
skrzydle, jednak to nie sprawiło, że spędzali ze sobą więcej czasu. Mijali się
nieustannie.
Rosalia zasłoniła beżowe zasłony i
położyła się w swoim ogromnym łóżku. Zgasiła małą lampkę stojącą na szafce
nocnej i nakryła się mocniej kołdrą. Przez kilkadziesiąt minut po prostu
wpatrywała się w baldachim wiszący nad nią, jednak później stwierdziła że zrobi
coś innego. Wyskoczyła z łóżka i zbiegła po cichutku schodami w dół.
Niezauważona weszła do gabinetu jej taty, po czym zabrała z niego laptopa.
Wróciła ze sprzętem do swojego pokoju i wskoczyła na łóżko. Owinęła się kołdrą
tworząc kokon i uruchomiła urządzenie. Stukając palcami o kolana czekała aż
będzie ono gotowe do użycia, po czym włączyła odpowiednią stronę. Chciała
dowiedzieć się, jak wygląda życie normalnej dziewiętnastolatki. Oglądała
przeróżne zdjęcia, filmiki, odwiedzała strony związane z modą oraz nowymi
trendami.
Po pół godzinie przestała to robić i
udała się odnieść własność jej taty. Kiedy kierowała się z powrotem do swojej
sypialni usłyszała głos, który omal nie przyprawił jej o zawał serca.
-Wystraszyłeś
mnie, Normanie – powiedziała kładąc dłoń w miejscu, gdzie szaleńczo biło jej
serce.
-Panienka
nie może spać? Dochodzi pierwsza nocy – stwierdził. Sam ubrany był już w
piżamę, a na czole miał zdjętą przed chwilą opaskę na oczy.
-Tak,
właśnie. Nie mogę spać – zaśmiała się nerwowo. Niespokojnie bawiła się palcami
u rąk i co chwila oblizywała z nerwów usta, jak to miała w zwyczaju.
-To może
gorąca czekolada panience pomoże?
Dziewczyna
rozważała te opcję, jako że według jej osobistego dietetyka nie powinna pić
gorącej czekolady, tym bardziej o pierwszej w nocy.
-Dobrze
– zgodziła się i obdarzyła lokaja uśmiechem. Podążyła za nim do kuchni, w
której nie bywa zbyt często i zajęła miejsce na stołku przy drewnianym blacie.
Norman szybko zrobił gorącą czekoladę i zajął miejsce naprzeciw brunetki.
-Może
panienka chciałaby porozmawiać bo widzę, że utrapienie wisi w powietrzu.
Dziewczyna
westchnęła cicho i otuliła szczupłymi palcami gorący kubek.
-Co
robią inne dziewczyny w moim wieku? – zapytała niepewnie, na co mężczyzna
westchnął, jednak później uśmiechnął się ze zrozumieniem.
-Jeżeli
mam być szczery to nie orientuje się w tego typu rzeczach, jednak córka mojej
siostry… Zazwyczaj spotyka się ze znajomymi. Kiedy ich odwiedzam nigdy nie mogę
jej zastać – zaśmiał się – Chodzi na koncerty, zakupy, spotyka się z
chłopakiem.
-Jak
wygląda związek normalnych dziewczyn z normalnymi chłopakami? – zadała kolejne
pytanie. Nie wiedziała czy chce jednak usłyszeć na nie odpowiedź, bo po poprzedniej
w jej oczach zebrały się łzy.
-Wychodzą
razem do kin, rozmawiają, spotykają się… Ogólnie spędzają czas razem.
Rosalia
spuściła tylko wzrok na kubek do połowy wypełniony gorącym naparem i
westchnęła.
-Ależ
niech panienka się nie martwi, gdyby panicz Oliver miał więcej czasu, na pewno
wasz związek wyglądałby trochę inaczej…
-Nie,
Normanie – zaprzeczyła podnosząc się z miejsca. –Dziękuję za rozmowę, ale już
się położę. Dobranoc.
W
podskokach opuściła kuchnie i skierowała się do swojej sypialni. Zamknęła
szczelnie drzwi i położyła się otulając dokładnie kołdrą. Przytuliła się do
poduszki i zacisnęła mocniej powieki, z których wypłynęły łzy. Przez jej głowę
przeszła myśl, że chciałaby być normalną nastolatką; która chodzi na zakupy,
spotyka się ze znajomymi i ze swoim chłopakiem. Problem w tym, że doskonale
wiedziała, że jest to niemożliwe. I właśnie dlatego, przepłakała całą noc.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zachęcam do oddawania głosów w ankiecie, obserwowania bloga i KOMENTOWANIA.
Mam nadzieję, że nie jesteście zbytni znudzeni, w następnym rozdziale dojdzie do kolejnego spotkania Caluma i Rosali :D
Życzę Wam wesołych i spokojnych świąt wielkanocnych!
: )
Fajnie sie czytalo, super, ze pojawila sie w ff kolejna postac - Trish :) ogolnie super rozdzial ;)
OdpowiedzUsuńSuper,jest nowa postać. Mam nadzieje, że w nastepnym rozdziale bedzie wiecej akcji ;)
OdpowiedzUsuń